Na pierwszym piętrze znajdowały się
sypialnie. A w holu w kącie stał działający nadal, piękny zegar, w którego
wnętrzu znalazł sobie mieszkanie wielki pająk. Nie brzydziłam się czymś takim,
w końcu rozmawiałam z Aragogiem…
Zegar wskazywał godzinę piętnastą
trzydzieści. Dopiero sobie uświadomiłam, jak jest późno i jak jestem głodna.
- Ćwiczysz oklumencji, tak? – zapytał
nagle Tom.
- Gdybyś siedział bezczynnie w domu, też
byś ćwiczył dla zabicia czasu – mruknęłam. – Robiłam to z nudów. A co?
- Chciałem zobaczyć, o czym myślisz.
Trochę mnie zdenerwował tym, że wdzierał
się kiedy chciał do mojego umysły, nie uraczywszy nawet mnie o tym uprzedzić.
- Myślę o tym, że jestem strasznie głodna
– odpowiedziałam. – A ty tego nie czujesz? W sensie, że nie jesteś głodny. Nie
jesz nic cały dzień, tak jak ja.
- Jak zauważyłaś – zaczął. – Jestem dziwny, więc nie myślę tak o rzeczach
przyziemnych, jak zwykły śmiertelnik. Kiedy się skupiam na czymś, myślę tylko o
tym.
- Nie rozumiem, ale to nic – odpowiedziałam
z pobłażliwym uśmiechem na ustach.
Tom wyczarował dla mnie kanapkę z szynką.
Pochłonęłam ją w mgnieniu oka, mimo że nawet nie lubiłam mięsa, podczas gdy
Riddle przyglądał się jednemu z nieruchomych obrazów, wiszących na ścianie w
ciemnym korytarzu.
- To taki prymitywne – powiedział w
końcu. – Spójrz, to tylko zwykła martwota. Całkiem nieprzyjemna do oglądania.
Również utkwiłam wzrok w obrazie. Kurz
pokrywał go dokładnie, farba trochę wyblakła i zaczęła się złuszczać… jednak
widać było, że niegdyś musiał przedstawiać piękny krajobraz.
- Jest taki zwyczajny – mruknęłam,
wzruszając ramionami. – Mugolski. Nie wiem dlaczego, ale lubię takie
nie-magiczne rzeczy. Życie jest zbyt proste, kiedy używasz czarów. Dlatego
zwykle staje się nudne.
- Nudni ludzie się nie nudzą – odparł
cicho Tom i wszedł do jednego z najbliższych pokoi. – Chyba oszalałaś.
Zachwycają cię mugolskie wynalazki? To śmieszne.
W jego tonie nie zabrzmiała jednak ani
jedna nutka rozbawienia. Wręcz przeciwnie, sprawiał wrażenie rozeźlonego.
- To ty jesteś śmieszny – odgryzłam się i
weszłam za nim do tego pokoju. – Jesteś ignorantem, dekadentem, nie chcesz się
otworzyć na nowe, knujesz sobie te ciemne sprawki w tym twoim małym światku. To
jest dopiero głupota.
Tom tylko parsknął śmiechem – zajęty był
badaniem marmurowej łazienki, konkretniej srebrnego kranu.
- Mów sobie co chcesz – rzekł. – Ale
zobaczysz. Zobaczysz, ile ten rzekomy dekadent
osiągnie.
- Nic nie osiągnie – zadrwiłam. – Bo zje
go nowa epoka i zmiany.
- Więc niby dlaczego zabieram cię ze sobą
w podróż po nieśmiertelności? – zapytał spokojnie. Żebyś była moją tłumaczką.
Zaśmiał się pod nosem. Wiedziałam, że
żartuje, ale wkurzył mnie tym okropnie. Tom zwykle irytował mnie swoim głupawym
zachowaniem, wolałam, kiedy był poważny. On sobie mógł być pozbawionym uczuć
żywym trupem, ale ja nie dam mu się „oduczuciowić”. Lubiłam czuć smutek, radość,
złość… To sprawiało, że czułam się też człowiekiem. A Riddle chciał mnie tego
pozbawić? Niedoczekanie jego…
Usiadłam na brzegu wanny i utkwiłam wzrok
w wielkim pająku, który w jej wnętrzu utkał sobie pajęczynę. Musiał wyleźć z
odpływu, był naprawdę wielki, czarny, włochaty, miał co najmniej dwa cale
długości. Sięgnęła po niego i położyłam go na rozpostartej dłoni.
- Obrzydlistwo – burknął pod nosem Tom,
stając naprzeciwko mnie i przyglądając się z odrazą wielkiemu pająkowi, który
spacerował po mojej ręce.
- Nie prawda, jest uroczy – zaprzeczyłam,
przyglądając się pająkowi z rozczuleniem. – Jest taki mięciutki… Chcesz go
potrzymać?
Tom popatrzył na mnie, jakbym zwariowała
i parsknął drwiącym śmiechem.
- A wyglądam na kretyna? – spytał.
- No, tak szczerze to… tak – mruknęłam. –
Co, boisz się pająków?
- Nie kpij, dobrze? Nie boję się ich,
tylko są dla mnie odrażające, z chęcią bym wszystkie wydeptał – warknął i
zrobił krok w moją stronę, jakby chciał zacząć od tego, którego trzymałam w dłoni.
Przycisnęłam obie ręce do piersi,
ściskając w nich pająka.
- Nie pozwolę ci go tknąć – oświadczyłam.
– Pająki to jedna z najsłodszych istot, jakie widziałam w życiu. Mają takie
śliczne, błyszczące oczka, kudłate futerko… Są jak psy, tylko mniejsze i mają
osiem nóg.
Odłożyłam delikatnie pająka z powrotem do
jego sieci na dnie wanny i posłałam Tomowi ostrzegawcze spojrzenia.
- Jeśli coś mu zrobisz, koniec z nami –
dodałam.
Kąciki ust Riddle’a drgnęły lekko, lecz
zachował kamienną twarz, gdy wychodził z łazienki, żeby zwiedzić resztę pokoi.
Następną komnatą okazała się sypialnia.
Musiała należeć do starych Riddle’ów. Na ścianach wisiały staromodne obrazy
przedstawiające sceny Biblijne i jakieś lasy. Na drewnianych Szadkach i
komodach stały wyblakłe fotografie, oprawione w metalowe i drewniane, malowane
złotą farbą ramki. W niektórych szybki były pęknięte albo w ogóle ich nie było.
Na podłodze wraz z kurzem mieszały się odłamki pokruszonego szkła i podarte
mugolskie gazety.
Podeszłam do szafki nocnej i wzięłam do
ręki jedno ze zdjęć.
- To musiała być jakaś sentymentalna
rodzina – mruknęłam.
Tom parsknął śmiechem.
- Ooo tak, zwłaszcza wtedy, kiedy
chodziło o moją matkę – zadrwił.
Wziął jedną z większych fotografii i w
nagłym przypływie złości cisnął nią o ścianę. Ramka roztrzaskała się na drobne
kawałki. Jeden z największych odłamków szkła odprysnął w moją stronę. Zdążyłam
w porę odwrócić głowę. Jednak nie za bardzo w porę. Kawałek szkła rozciął mi
policzek tuż pod okiem. Na szczęście nie wbił się głęboko; prawie natychmiast
odpadł od mojej twarzy na podłogę.
Dotknęłam policzka. Na palcach zobaczyłam
krew.
- Nie wydaje ci się, że jesteś troszeczkę
spięty? – zapytałam spokojnie, grzebiąc wolną ręką w kieszeni w poszukiwaniu
różdżki.
- Serio? – warknął rozdrażniony Riddle.
- No tak.
Błysnęło jasnoniebieskie światło, a rana
zniknęła. Wytarłam z policzka zaschniętą krew.
- Sądzę, że za bardzo się nimi
przejmujesz – dodałam, mając na myśli oczywiście rodziców Toma. – O, to twój
ojciec?
Wzięłam do ręki drugą fotografię. Był na
niej młodzieniec, wyglądający tak samo jak Tom, no, był może trochę starszy.
- No, no, no, jak dwie krople wody –
mruknęłam, patrząc to na zdjęcie, to na Riddle’a. – Nic dziwnego, że twojej
matce się podobał.
- Daj mi to.
Wyrwał mi zdjęcie z ręki, cisnął na
ziemię i rozgniótł butem na drobne kawałki. Jego twarz wykrzywił paskudny
grymas złości i nienawiści.
- Nie możesz mu wybaczyć? – zapytałam. –
Już nie żyje, zemściłeś się. Przestań chociaż szargać jego imię po śmierci.
Ten znów się zaśmiał.
- Chyba żartujesz – warknął. – Porzucił
moją matkę, przez niego jestem w tym odrażającym sierocińcu, wśród odrażających
mugoli i z odrażającą recepcjonistką.
Jego wypowiedź zrobiła na mnie wrażenie.
Ale nie słowa, lecz sposób, w jaki je wypowiedział. W oczach rozbłysły mu
czerwone błyski. Postanowiłam dłużej go nie naciskać. Wzięłam z półki jakąś
książkę i przekartkowałam ją.
- Zobacz, obrazki się nie poruszają –
zwróciłam się do niego beztroskim tonem, żeby go trochę udobruchać.
Tom nic nie odpowiedział, tylko podszedł
do okna i uchylił drewniane rolety. Do pokoju wpadło trochę letniego światła
słonecznego. Kiedy zerknął na zewnątrz, twarz mu stężała.
- Victorio, podejdź tu – powiedział
cicho.
Spełniłam prośbę. Przez okno zobaczyłam
jak z domku ogrodnika wychodzi jakiś starszy człowiek. Podeszła do niego para
mugoli. Młoda kobieta i młody mężczyzna. Przez chwilę rozmawiali; starszy
mężczyzna pokiwał głową i poprowadził ich do drzwi domu Riddle’ów.
- Idą tu – wyszeptałam, ciągnąc Toma za
rękaw.
- Nie panikuj, przecież mamy rzucone na
siebie zaklęcie zwodzące – odpowiedział spokojnie.
Odszedł od okna i wyjrzał z pokoju na
korytarz. Mugole zaś już wspinali się po schodach na pierwsze piętro.
- Ja tu jestem tylko ogrodnikiem –
dobiegł mnie stłumiony, ochrypły głos.
- A ile rodzin kupiło ten dom przed nami?
– zapytała dziewczyna.
Weszła do sypialni, ale nie zrobiła sobie
nic z obecności Toma czy mojej. Po prostu nas nie zobaczyła.
Obejrzała ze swoim narzeczonym fotografie
Riddle’ów.
- Tylko jeden facet, ale nie mieszkał tu
– odparł stary. – Miał dużo pieniędzy, mógł sobie na to pozwolić.
- Ach, więc dlatego tu tyle osobistych
akcentów – zauważył mężczyzna. – Jeśli by się ten dom wyremontowało, może by
coś z niego było. Jest tu strych? Te graty można by przenieść.
Stary zmarszczył czoło. Wydało mi się
przez chwilę, że przywiązany był do Riddle’ów, a to, że potencjalni kupcy źle
się wyrażali o ich pamiątkach bardzo mu się nie spodobało. Mimo to zaproponował
zwiedzanie innych pokoi.
Odetchnęłam z ulgą, gdy opuścili
sypialnię. Zaklęcie zwodzące nadal doskonale działało, niemniej jednak czułam
się nieswojo, kiedy spoglądali przeze mnie na coś.
- Jeśli oni kupią ten dom – wyszeptałam
do Toma. – Natychmiast zaczną prace i będziemy musieli stąd się wynieść. A nie
chcę wracać do chaty Gauntów, a już najbardziej do domu.
Riddle uśmiechnął się złośliwie. Zawsze,
gdy widziałam u niego taki wyraz twarzy, planował coś przebiegłego.
- No, chyba że się rozmyślą i domu nie
kupią – odparł.
- Zwariowałeś? Ta laska była zachwycona,
Nie przestraszy się nawet ceny.
- Ale duchy tak.
Wziął do ręki elektryczną, brudną lampkę
i poszedł do pokoju, który zwiedzali mugole. Chyłkiem ruszyłam za nim.
Gdy tylko Mugolka zobaczyła unoszącą się
w powietrzu lampę, wzięła kilka głębokich oddechów, zamachała rozpaczliwie
rękami i zaczęła piszczeć. Rozkrzyczała się jeszcze bardziej, kiedy, za sprawą
zaklęcia Wilgardium Leviosa
wystrzelonego z mojej różdżki, uniosły się drobne przedmioty. Wielka ozdobna
poduszka ugodziła mugola w tył głowy, gdy chwytał swoją dziewczynę za rękę i
czym prędzej usiłował opuścić pokój. Stary również rzucił się do wyjścia.
Kiedy pędem opuścili dom, padłam na
łóżko, a dookoła mnie wzbiły się tumany kurzy. Nie mogłam się powstrzymać.
Leżałam tak i śmiałam się, jak nie śmiałam się już od dawna. Uspokoiłam się
dopiero po chwili, dysząc ciężko i czując, jak od tego śmiechu palą mnie
policzki. Tomowi również poprawił się humor.
- Kiedy już opanujesz świat – zaczęłam. –
Jako nową dyscyplinę sportową uznasz torturowanie i straszenie mugoli?
Tom nie odpowiedział, tylko usiadł przy
damskiej toaletce i zaczął rysować palcem po kurzu jakieś pierdoły na lustrze.
- Wiem już, co będzie następnym
horkruksem – odezwał się.
- Nie żartuj. Chcesz robić drugiego?
- Owszem – przytaknął, nadal gryzmoląc po
lustrze. – I będzie to diadem Roweny Ravenclaw.
Twarz mi spoważniała, kiedy wypowiedział
te słowa.
- Diadem Roweny Ravenclaw? – powtórzyłam
z niedowierzaniem. – Ty wiesz, gdzie on jest?
- Nie – odparł wesoło. – Ale Szara Dama
wie.
Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia,
rozumiejąc z tego coraz mniej.
- Chyba nie myślisz, że ona ci to powie –
stwierdziłam. – Ona sądzi, że każdy czyha na ten diadem. Nick próbował
wyciągnąć od niej jakieś informacje na jego temat. Nieźle na niego nakrzyczała.
Tom popatrzył na mnie tak, jakbym była o
wiele lat od niego młodsza.
- Wiesz, że Szara Dama była córką Roweny
Ravenclaw? – zapytał. – Tak. Zdradziła matkę, kradnąc jej diadem. Teraz tego
żałuje. To kwestia odpowiedniego podejścia i czasu. Ze Slughornem mi się udało,
to co dopiero z duchem. Będę bardzo miły, współczujący… Pójdzie na to.
~*~
Nareszcie mam ferie Nie pisałam długo, bo nauka, nauka, nauka.
Udało mi się nowy szablon nawet zrobić, ale taki dziwny jest. Za ewentualne
literówki przepraszam, bo kiedy przepisywałam rozdział, słuchałam parodii
Harry’ego Pottera na YouTube xD No i jeszcze co chwile chodziłam do drugiego
pokoju zobaczyć, co w „Modzie na sukces”. Nick powiedział Brook, że ją
zdradził, hehe xD Dedykacja dla Lottie.
:*
~Elizabeth Schmitt
OdpowiedzUsuń17 lutego 2010 o 17:58
Pirsza ;D.
17 lutego 2010 o 19:40
UsuńNo to tak. Ty pierwsza…
~wiki-pedia
OdpowiedzUsuń17 lutego 2010 o 18:01
A więc druga.?
17 lutego 2010 o 19:41
Usuń…a Ty druga i wszyscy szczęśliwi xD
~E
OdpowiedzUsuń17 lutego 2010 o 18:07
A więc na początek, czekam na nowy szablon. Oczywiście ten też mi się podoba. Co do rozdziału, literówek nie widziałam, ale tu się nie przejmuj moją opinią. Fajny ten dom i żeby go nie kupili.
17 lutego 2010 o 19:42
UsuńNo, to mi się pofuksiło xD
~Elizabeth Schmitt
OdpowiedzUsuń17 lutego 2010 o 18:08
To znaczy Elizabeth Schmitt, ale mi się przyciski na klawiaturze mylą, jak piszę bez patrzenia.
17 lutego 2010 o 19:43
UsuńMnie się nie mylą, bo patrzę na ekran. Czasem mi się wciska „d” zamiast „s” xD
~Elizabeth Schmitt
Usuń17 lutego 2010 o 20:15
A mi „s” zamiast „d” ;D. Kiedyś chcę wejść na al i przypadkowo weszłam na scp.
18 lutego 2010 o 17:40
UsuńTeraz widać, gdzie częściej wchodzisz xD
~Olka
OdpowiedzUsuń17 lutego 2010 o 18:49
Przynajmniej po tym nastraszeniu „kupców”,Tomowi poprawił się humor…….Czekam na next.Pozdrawiam.
17 lutego 2010 o 19:44
UsuńJak mówiłam – wszyscy szczęśliwi xD
~Olka
OdpowiedzUsuń17 lutego 2010 o 19:41
Ładny szablon
17 lutego 2010 o 19:45
UsuńTamten był bardziej pomysłowy, ale to zdjęcie mi się bardzo podoba xD
~Satia
OdpowiedzUsuń19 lutego 2010 o 23:35
Hej Frozenko! Właśnie skończyłam nadrabiać zaległości. Kolejny świetny blog. Viktoria to musi mieć masę cierpliwości do Toma. W każdym razie opowiadania jest super.Widzę, że na tym blogu dodajesz posty trochę rzadziej. Mimo to na pewno będę czytać tą opowieść na bierząco;) Czy mogłabyś mnie informować o newsach na moim blogu? Czy raczej nie bardzo? Podawałm już kiedyś adres, ale w razie czego przypomnę:*vampire-memories.blog.onet.pl
20 lutego 2010 o 09:10
UsuńNo, od czegoś to informuję chyba mam xD Zaraz Cię dodam do linków, tylko mi się komputer przestanie zawieszać xD
~Satia
Usuń20 lutego 2010 o 14:04
No przecież ja nie karzę ci mnie dodawać do linków czy czytać, bo wiem, że nie lubisz zmierzchu. Już to kiedyś mówiłaś. Ale ja lubię HP i twoje opowiadania, więc chcę być informowana:*
20 lutego 2010 o 15:38
UsuńAleż dodaję do linków, bo taki jest mój obowiązek xD Skoro czytasz, a ja Cię informuję, no to dodaję Cię do linków. Poza tym.. skąd bym brała niby adres, żeby poinformować? Ano właśnie,o tych na scp też informować? xD
Eles____
OdpowiedzUsuń20 lutego 2010 o 14:04
Serdecznie zapraszam na nowy rodział {maudit} Pt.’Inna Bridget”.
Eles____
OdpowiedzUsuń20 lutego 2010 o 16:55
Serdecznie zapraszam na nowy rozdział {corka-ciemnego-zla} Pt. „Amortencja”.
~Amanda
OdpowiedzUsuń21 lutego 2010 o 17:55
No, no, pośpieszyłaś się, nie ma co xD. Czy mogę zapytać co zmusiło Cię do tak okrutnego opóźnienia? Było to co najmniej jak ‚crucio’! Myślę że w następnym odcinku powinna być scena z takim porządnie opisanym pocałunkiem i oświeceniem Toma w sprawie miłości do Victorii. ;*
~Amanda
OdpowiedzUsuń21 lutego 2010 o 17:55
No, no, pośpieszyłaś się, nie ma co xD. Czy mogę zapytać co zmusiło Cię do tak okrutnego opóźnienia? Było to co najmniej jak ‚crucio’! Myślę że w następnym odcinku powinna być scena z takim porządnie opisanym pocałunkiem i oświeceniem Toma w sprawie miłości do Victorii. ;*
21 lutego 2010 o 19:27
UsuńNormalnie pardon, ale mam taki pomysł na dalsze opowiadanie, że szczęka opada, jest kurde blacha i kałacha, zabieram się za pisanie, żebym nie zapomniała xD
~Amanda
Usuń25 lutego 2010 o 19:37
Dobra przeżyję. Zaraz, czekaj, NIE! Nie przeżyję. Jeśli to nie jest romantyczne to jak ja to przeżyję, co? I kiedy Ty to napiszesz, koleżanko, bo chyba się nie wymigasz, co? ;)
25 lutego 2010 o 20:59
UsuńTo będzie dopiero po epilogu xD
~Amanda
Usuń26 lutego 2010 o 19:15
Po epilogu? PO epilogu? Nie, w takim razie nie zgadzam się. Co powiesz na kompromis?
27 lutego 2010 o 14:46
UsuńMogę, spoko, mogę pójść na kompromis xD Co proponujesz? xD Dziś daję rozdział, tak na marginesie. Tylko brat teraz gra, a ja póki co siedzę na kompie, żeby się nie zawisił. Wiesz. Mnie komputer lubi bardziej xD
~Amanda
Usuń27 lutego 2010 o 15:53
Nie wątpię, nie wątpię xD Okej, kompromis: pół rozdziału walki, nienawiści i kłamstwa a drugie pół romantyczności, miłości i szczęścia(+ciąża)…? Taki sprawiedliwy układ, prawda?
27 lutego 2010 o 17:20
UsuńCo do rozdziału, to w miarę. Ale na przyspieszenie mojego pomysłu nie dam się namówić xD Chociaż prawdopodobnie po epilogu będzie jakaś przerwa, z miesiąc lub dwa, zależy, czy skończę w roku szkolnym czy na wakacjach xD Muszę nadgonić z innymi blogami, na przykład nie napiszę jutro (prawdobodobnie) notki na Czwórkę, bo dziś musiałam pisać na ten blog xD
~Amanda
Usuń27 lutego 2010 o 20:58
A kiedy opublikujesz mi tu tę notkę, Ty mój diable nie do namówienia, hę? xD
27 lutego 2010 o 21:11
UsuńDziś już nie. Mam przepisane pół strony na 5 kartek. Bo zakładałąm myspace i nie wiem jak zrobić, żeby się normalnie porfil pokazywał, a nie, że się info pokazuje, że jest prywatne i nie wejdziesz. O, to link: http://www.myspace.com/monvampire
~Amanda
Usuń28 lutego 2010 o 12:20
Hm, a może dziś coś dodasz?No i szczerze powiedziawszy to ja się na myspace nie znam, ponieważ nie jestem szczęśliwą posiadaczką takiego konta ;). Masz fajną fotkę, tak na marginesie. Bardzo drapieżną xD
28 lutego 2010 o 13:00
UsuńNie wiem, ten rozdział będzie bardzo długi xD Fotkę? Chyba photobloga. xD
Eles____
OdpowiedzUsuń25 lutego 2010 o 19:33
Serdecznie zapraszam na Prolog {erede}.