Rozdział zawiera wątki erotyczne, sceny
nieprzeznaczone dla dzieci, dlatego życzę miłego czytania xD
Październik szybko dobiegł końca, jednak Egipt pozostawał równie upalny jak
kilka tygodni temu. Moje życie z pozoru wróciło do normy. Byłam zapracowana,
jak zwykle, mój czas pochłaniany był bez litości przez jakąś niesamowicie
żarłoczną czarną dziurą. Przynajmniej nie musiałam znowu trwać w tym okropnym,
nieznośnym zawieszeniu. W głębi serca oczekiwałam z niecierpliwością na dalszy
bieg zdarzeń, w końcu teraz mogło być już tylko lepiej.
Listopad przyniósł mi niespodziewaną wiadomość od Nathira. Listy autorstwa
Glizdogona i Czarnego Pana przychodziły dość często, w końcu on sam nie miał
nic lepszego do roboty, ponieważ wszystko, co czynił, musiał najpierw przejść
przez pośredników. Natomiast wiadomość od Qutajbaha… to coś naprawdę
zaskakującego. Co spowodowało, że postanowił wysłać mi sowę? Ostatnie miesiące
spędził, żyjąc tylko i wyłącznie dla siebie, dlatego otwierałam kopertę od
niego z lekko uniesionymi brwiami. Przepełniała mnie ciekawość, co zawiera.
Droga
Dżahmes-Meritamon,
Dawno nie widzieliśmy się, lecz powód tego jest prosty – postanowiłem zacząć
coś od nowa. Jednak, gdzie nie spojrzę, tam – Ty.
Piszę do Ciebie, ponieważ dowiedziałem się o romansie Twojej siostry i pewnego
człowieka – Lucjusza Malfoya. Wiem też, jak bardzo się tym zmartwiłaś, mam
jednak dla Ciebie dobre wieści. Zivit, po długich przemyśleniach, postanowiła
rozstać się ze swym żonatym kochankiem. Jest zrozpaczona, możesz mi wierzyć,
ale z całą pewnością czuje się już lżej. Sądzę, że (choć nie jest to moja
sprawa) to rozwiąże nie tylko jej, ale i Twoje problemy.
Brakuje mi Twojego towarzystwa, lecz obawiam się, że nieprędko się zobaczymy.
Niemniej jednak napiszę do Ciebie za jakiś czas.
Zawsze Ci oddany,
Nathir Qutajbah
Moje
serce momentalnie przepełniła radość. Coś więcej, niż radość… To była ulga. W
żołądku poczułam przyjemną lekkość, która na ten jeden, niesamowity dzień
sprawiła, że pozbyłam się wszystkich kłopotów.
Natychmiast zwróciłam się do Heather z prośbą o
dostarczenie pergaminu i pióra. Postanowiłam natychmiast naszkicować odpowiedź.
Nathirze –
- Twój list sprawił mi ogromną radość, a jego treść – strąciła kamień z mego
serca.
Masz rację, Zivit jest bardzo wrażliwa, a teraz i samotna, musi się czuć
naprawdę okropnie. Dlatego chciałabym Cię prosić, o ile nie stanowi to
problemu, abyś dotrzymał jej w tym ciężkim dla niej czasie towarzystwa,
podtrzymać na duchu… Jest moją najukochańszą siostrą i bardzo żałuję, że nie
mogę teraz z nią być. Mam jednak nadzieję, że uda Ci się sprawić, aby szczęście
zagościło znów w jej życiu.
Dżahmes
*
Spędziła cały ulewny, listopadowy, przygnębiający dzień w swojej sypialni. Była
załamana. Niecały miesiąc temu skończyła trzydzieści trzy lata, nie miała męża,
własnego mieszkania, dzieci, pracy… A teraz z własnej woli utraciła miłość
swojego życia. Jednak nie mogła zapomnieć rozmowy z Dżahmes-Meritamon, poza tym
pamiętała te obietnice Lucjusza… W tę sobotę po kolacji powiem o nas
Narcyzie, przyrzekam… albo jeszcze… Musisz
być cierpliwa, mam z nią przecież syna, jak Draco by na to zareagował? Nie mogła tego dłużej znieść, to było
niesamowicie męczące i raniło jej i tak skrzywdzone serce. Rodzice sądzili, że
wszystko jest w porządku, przecież nie sprawiała im kłopotów w zasadzie nigdy,
nawet, gdy była młoda. A teraz…
Ktoś zapukał do drzwi jej pokoju. Natychmiast
przywołała na twarz sztuczny, wymuszony uśmiech. Do środka zajrzała Earth. W
dłoni ściskała grubą kopertę.
- Dostałaś sowę – powiedziała, wyciągając w jej stronę
list. Oczy Zivit zalśniły z nadzieją, a w jej sercu zapłonął gorący płomień.
Przez chwilę pomyślała sobie, że jest to być może wiadomość od… od Lucjusza.
Jednak jej zapał szybko zniknął, gdyż przypomniała sobie, że przecież z nim
zerwała.
- Co to? – zapytała, chwytając kopertę.
- To chyba od Dżahmes, przyleciało z południa.
Zivit rozerwała gruby, szorstki papier, a z wnętrza
wypadł krótki list. Napisany był po angielsku, ale charakter pisma nie należał
do jej siostry. Uniosła lekko brwi i zerknęła na matkę.
- Nie jest od Dżahmes…
- A od kogo?
- Nie mam pojęcia.
Jeszcze raz spojrzała na drobne, ładne literki. Earth
zrozumiała. Skinęła głową i wycofała się z sypialni, pozostawiając córkę sam na
sam z listem.
Panno Zivit Lock-Nah
Wiem, że nie spodziewała się Pan tej wiadomości, wszak nie znamy się jeszcze.
Ale mam nadzieję, że rychło się to zmieni.
Nazywam się Nathir Qutajbah i jestem bliskim znajomym Pani siostry. Dużo mi o
Pani opowiadała, więc chciałbym się z Panią spotkać. Moja prośba może i jest
nieco zuchwała i bezpośrednia, ale nie mogę tak po prostu zapomnieć o tym, co
mówiła mi o Pani Dżahmes.
Gdyby Pani rozpatrzyła moją prośbę pozytywnie, proszę do mnie napisać. Adres
jest na kopercie.
Nathir Qutajbah
Zivit musiała przeczytać ten list kilka razy, aby
zrozumieć jego treść. Znajomy Dżahmes? Do tego wysłał do niej sowę… Po co? Chce
się z nią spotkać? I co dalej? Jednak…
Pomyślała o Lucjuszu…
Tak. Powinna spotkać się z tym… jak mu tam… Nathirem.
Chociażby po to, aby odegrać się na Malfoyu, zacząć nowe życie, ewentualnie
spróbować o nim zapomnieć.
Pochwyciła leżące na biurku pióro i natychmiast
napisała odpowiedź.
Następny dzień przyniósł jeszcze paskudniejszą pogodę i list od tajemniczego
pana Qutajbaha. Momentalnie otworzyła kopertę i przeczytała, że Nathir bardzo
chętnie spotka się z nią jeszcze tego samego wieczora. Stwierdziła, że przecież
nie ma nic do stracenia.
Wybrała się na Pokątną, kiedy wybiła godzina siedemnasta. W Dziurawym Kotle
znajdowało się jak zwykle całe mnóstwo dziwnie odzianych stworów i czarowników,
jednak mężczyznę, z którym się tu dziś umówiła, poznała natychmiast. Siedział
przy okrągłym, oświetlonym stoliku, a jego zęby i białka oczu lśniły w półmroku
ogarniającym izbę. Jego skóra była błyszcząca i ciemna, a on sam ubrany był w
regionalne, fioletowe szaty przyozdobione złotym haftem. Gdy tylko ujrzał
Zivit, natychmiast powstał i ucałował jej dłoń, kiedy tylko podeszła.
- Tak sobie właśnie panią wyobrażałem, Zivit –
zażartował, a dziewczyna zaśmiała się niechętnie. Humor nieco się jej poprawił,
lecz wciąż była bardzo przyduszona przez chaos ostatnich wydarzeń. Natomiast
Nathir zaproponował: - Usiądziemy?
Zivit skinęła głową. Zamówili coś do picia, podczas,
gdy dziewczyna nadal błądziła wzrokiem po sali.
- Słyszałem o pani problemach… - zaczął Qutajbah, ale
Lock-Nah przerwała mu szybko:
- Proszę, mówmy sobie po imieniu.
Ciemną, przystojną twarz Nathira rozświetlił uśmiech.
- Och… znakomicie. Zatem… słyszałem o twoich kłopotach.
Mam nadzieję, że to spotkanie nie było ci nie na rękę.
Zivit tylko machnęła lekceważąco ręką i również się
uśmiechnęła.
- Wszystko dobrze, moja siostra jest po prostu
nadopiekuńcza – odparła.
- To wyśmienicie…
Nathir Qutajbah zaczął mówić coś o Egipcie i Dżahmes-Meritamon,
ale Zivit już go nie słuchała. Jej wzrok padł na wpatrzoną w nią osobę… Aż
zadrżała w środku, a krew w jej żyłach zlodowaciała. Nie dała tego po sobie
poznać, lecz serce w niej zamarło.
Spojrzenie zimnych, spokojnych, stalowych oczu Lucjusza
Malfoya sprawiło, że żołądek ścisnął się jej boleśnie, a dreszcz przebiegł po
plecach. Szybko odwróciła wzrok, blednąć nieco, choć była pewna: poznał ją.
Ale… zaraz, zaraz! Co on tutaj robił? Czy ją śledził? Przecież rozstali się
niedawno, a on sam nie chciał zostawić dla niej Narcyzy.
Znów zerknęła ukradkiem w jego kierunku. Mimo że
siedział przy stole z jakimś wysoko postawionym urzędnikiem z Ministerstwa
Magii, wpatrywał się w nią z uwagą. Niczego więcej nie pamiętała z tego
spotkania, przeszłość przysłoniła jej cały świat.
*
Przyparł ją do zimnej, oklejonej szarą tapetą ściany w pokoiku nad Dziurawym
Kotłem, szukając guzików przy jej czarnej szacie i całując ją po szyi, podczas,
gdy ona rozpływała się w jego silnych, stanowczych, męskich ramionach.
Łapczywie pochwyciła jego wargi, pragnąc tylko jednego – aby ta ich ostatnia,
przepełniona namiętnością chwila trwała wiecznie. Podniecenie wzrastało w
niej każdą sekundą, zwłaszcza, gdy wsunął dłoń pomiędzy jej rozpalone
żądzą uda. Zamknęła Lucjusza w mocnym uścisku swoich kolan. Ten zaś rozpiął z
trudem rozporek, gdyż jego członek mocno już nabrzmiał pod wpływem jej ze
zręcznych palców. Podciągnął jej szatę i wszedł w nią jednym, mocnym
pchnięciem. Ich usta zajęte były pełnymi pasji pocałunkami, dłonie zaś
zdzierały z ciał ubrania. Twarz Zivit wykrzywił grymas rozkoszy, ale i
rozpaczy. Podświadomość podpowiadała jej, że nigdy więcej już nie połączy ich
to, co łączyło teraz. Lucjusz natomiast skupił się całkowicie na swojej
przyjemności. Był mu bardzo na rękę obecny układ. Dobra, posłuszna, kochająca
żona w domu i namiętna, pełna pasji i oddania kochanka w pokoju hotelowym na
każde żądanie. Z początku nie odpowiadała mu prośba Zivit. Nigdy w życiu nie
opuściłby Narcyzy dla tej dziewczyny, nic go z nią przecież nie łączyło. No,
nic poza seksem.
Z pospiesznym westchnieniem rozkoszy wypełnił ją swoim
gorącym nasieniem, podczas, gdy Zivit wiła się w jego ramionach z walącym w jej
piersi sercem.
Gdy skończyli, odetchnęła głęboko.
- Śledziłeś mnie? – zapytała cicho.
- Zivit, przestań. Przecież jest nam razem dobrze –
przerwał jej Malfoy, zapinając rozporek i poprawiając zawsze idealnie ułożone,
gładkie, platynowe włosy opadające mu na ramiona.
Spojrzała na niego i zmarszczyła brwi.
- Odejdź od żony – zażądała.
- Zivit, ja…
Trzasnęła drzwiami, pozostawiając Lucjusza całkiem
samego. On już tego nie usłyszał, nie chciała dać mu po sobie poznać, że jej
świat całkowicie się zawalił. Musiała być silna.
~*~
I oto
dotarliśmy do kolejnej – piątej – rocznicy bloga. W tym roku strasznie sobie
pofolgowałam, ale tyle się działo… Mam nadzieję, że następny rok będzie o wiele
bardziej udany. Chciałabym Was zaprosić do polubienia mojego nowego,
potterowskiego fanpage’a na facebooku oraz
na post z okazji piątej rocznicy DLR – „Prorok Frozenki”.
Dedykuję ten rozdział Wam wszystkim. Mam nadzieję, że za rok znowu się
spotkamy! xD
~Lucy Black
OdpowiedzUsuń30 listopada 2013 o 12:57
Cześć :)
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Więcej informacji na moim blogu, w zakładce „Liebster Blog Award”.
Pozdrawiam i życzę weny,
Lucy Black.
http://lilypotter-szostyrok.blogspot.com/
30 listopada 2013 o 14:10
UsuńBardzo mi jest miło, za chwilę wszystko uzupełnię xD