Teraz, kiedy przestałam
przejmować się niedorzecznym romansem Zivit i Malfoya, powoli zaczęłam popadać
w rutynę. Listy od Czarnego Pana oraz ich treść były wyznacznikiem mojego
humoru. Wielokrotnie musiałam się powstrzymywać, aby po prostu nie polecieć do Londynu.
Przez te wszystkie lata nauczyłam się kontrolować poczynania innych i teraz nie
mogłam usiedzieć na miejscu ze świadomością, że gdzieś na północy realizuje się
plan mego pana.
Okazało się, że nie
jestem tak silna, jak sądziłam. Po ostatniej wiadomości od Czarnego Pana
stwierdziłam, że nie mogę dłużej siedzieć bezczynnie w luksusowych komnatach i
marnować czas, podczas gdy mogłam przydać się gdzieś indziej. Dlatego
natychmiast oświadczyłam Heather, że wyjeżdżam.
- Pan zakazał opuszczać Egipt!
– zawołała. Ściągnęłam usta, oburzona jej bezczelnością, ale nie skomentowałam
tego. W zamian odpowiedziałam chłodno:
- Nikt nie będzie mi zakazywał
ani nakazywał. Sama jestem sobie panią i to jest moja decyzja.
Jeszcze tego samego dnia wyleciałam na swoim dywanie w kierunku morza.
Nie chciałam marnować energii na podróż. Byłam pewna, że Czarny Pan nie będzie
zachwycony, kiedy mnie zobaczy, jednak sam doskonale zauważył, że bardzo się
zmieniłam. Stałam się wilkiem przemierzającym samotnie ścieżki swego życia.
Nikt już nie miał na mnie wpływu.
Podróż do Londynu nie stanowiła problemu. Stało się nim natomiast
znalezienie Lorda Voldemorta. Nie miałam pojęcia, gdzie postanowił pozostać na
te długie miesiące, podczas których czekał na koniec Turnieju Trójmagicznego.
Jednak prędko udało mi się go zlokalizować. Nie wiedziałam, czy była to kwestia
szczęścia, czy może przypadku, ale zaledwie dzień po tym, jak wylądowałam na
jednej z mokrych, zimnych ulic Londynu, spotkałam starego Barty’ego Croucha.
Normalnie nie zwróciłabym na niego uwagi, ale teraz nosił na sobie wyraźne
ślady czarnej magii. Był osobą ważną, poza tym brał udział w organizacji
Turnieju. Po krótkiej obserwacji czarodzieja stwierdziłam też, że jest pod
działaniem Imperiusa, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że to właśnie on jest
moją drogą do odnalezienia Czarnego Pana.
Nie pomyliłam się.
Wieczorem Crouch powrócił do domu. Był całkowicie nieświadomy, że ktoś
go śledził. Z ulgą wkroczyłam za nim w ciepłą plamę światła w szerokim
korytarzu. Brzydka, deszczowa, angielska pogoda niesamowicie mnie mierziła.
Chciałam jak najszybciej porozmawiać z Czarnym Panem. Na szczęście nie musiałam
go długo szukać.
Kiedy tylko trzasnęły drzwi wejściowe, z najbliższego pokoju wybiegł zahukany,
roztrzęsiony Glizdogon. W tym momencie nawet ucieszyłam się na jego widok,
czego nie można było powiedzieć o nim. Oczy mu się rozszerzyły, a on sam stanął
jak wryty, lustrując mnie wzrokiem.
- Zaprowadź mnie do swego pana – rozkazałam mu.
Niski czarodziej natychmiast uczynił to, czego zażądałam, nie
odzywając się ani słowem.
Voldemort siedział spokojnie w fotelu przed rozpalonym kominkiem, a
zasłony w oknach były zaciągnięte. W dłoniach trzymał różdżkę, a wzrok miał
utkwiony w trzaskającym ogniu, który był jedynym źródłem światła w ciemnym
pokoju. Weszłam do środka niemal bezszelestnie, ale Czarny Pan i tak mnie
usłyszał. Odwrócił głowę, a jego oczy rozszerzyły się z zaskoczenia.
- Dżahmes, dlaczego tu
przyleciałaś?
W jego głosie nie usłyszałam ani odrobiny entuzjazmu. Wydał mi się
nawet nieco przygaszony. Przyklękłam przy jego fotelu i wychyliłam się, aby
spojrzeć mu w twarz.
- Nie mogłam dłużej czekać,
bałam się o ciebie – odpowiedziałam cicho. Spostrzegłam, że Voldemort
odwraca głowę.
- Nie chcę, abyś mnie takiego oglądała
– mruknął. Był zawstydzony swoją karłowatą postacią, słabością, bezsilnością i
przede wszystkim uzależnieniem od Glizdogona.
Było mi go naprawdę żal. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że moja
obecność będzie dla niego balsamem na zniszczoną, samotną duszę. Ujęłam
ostrożnie jego kościstą, maleńką dłoń.
- Będę dla ciebie oparciem, mój
panie – szepnęłam.
Nie musiał nic odpowiadać. Jego pełne wdzięczności spojrzenie wyrażało
wszystko.
*
Zamieszkałam w domu
starego Bartemiusza Croucha. Szybko zauważyłam, że jest to bardzo bezpieczna
kwatera, mimo że na początku byłam nieco sceptycznie nastawiona. Poznałam także
syna pana Croucha, dzięki któremu Czarny Pan mógł wcielić w życie swój plan.
Okazał się być niesamowicie uczynnym, wiernym Śmierciożercą. Polubiłam go.
Bardzo rzadko bywał w domu swego ojca, czego niezwykle żałowałam, ponieważ
bardzo dobrze się nam rozmawiało. Kiedy Lord Voldemort odpoczywał, nudziłam
się. Nie mogłam spacerować ulicami Londynu, a towarzystwo Glizdogona w ogóle mi
nie odpowiadało. W moich oczach miał status najniższego sługi, który nie
zasługiwał na uwagę. Natomiast Barty był miłym, wykształconym młodzieńcem. Z
przyjemnością rozmawiałam z nim nocami, kiedy nie mogłam spać, a na zewnątrz
lało jak z cebra.
Dom był bardzo bogaty.
Cieszyło mnie to, że Czarnemu Panu nie brakowało luksusów, gdyż zauważyłam, że
powoli odzyskuje siły. Jad Nagini i eliksiry pomagały mu, lecz oboje
cierpieliśmy w milczeniu. On nie potrafił znieść swojej bezradności, a ja tego,
że nie potrafiłam mu pomóc. Z przykrością stwierdziłam, że Voldemort woli, aby
pielęgnował go Glizdogon, jednak nie skomentowałam tego ani słowem. Wolałam
wszystkie swoje zmartwienia tłumić w sobie.
Bartemiusz Crouch senior nieustannie był pod działaniem Imperiusa.
Kiedy przebywał w domu, zachowywał się tak, jakby nikogo poza nim tutaj nie
było. Całkowicie ignorował naszą obecność. Z początku trochę mi to
przeszkadzało, jednak szybko do tego przywykłam.
Powoli zaczęło robić się
zimno. Już dawno zapomniałam, jak wygląda prawdziwa zima i teraz niestety
musiałam sobie o tym przypomnieć. Spędzałam jak najwięcej czasu z Czarnym Panem,
który szybko zapoznał mnie ze swoim planem.
- Dzięki temu, że Crouch pracuje
w ministerstwie i opiekuje się Turniejem Trójmagicznym, wiem doskonale, jak
będzie wyglądać druga i trzecia konkurencja – rzekł, wpatrzony w
trzaskający w kominku ogień. – Możemy być
spokojni, nie musisz się o nic martwić. Bartemiusz przeprowadzi Harry’ego
Pottera przez drugie zadanie, będzie go strzegł, aby dotarł do Pucharu i
przeniósł się tam, gdzie tego będę chciał.
Uniosłam lekko brwi.
- A gdzie?
Voldemort uśmiechnął się tajemniczo.
- Na cmentarz, gdzie leży mój
ojciec. Nie mogę przenieść jego zwłok tutaj, więc sam muszę się do niego
pofatygować – odparł. Cieszył się na samą myśl o tym. Nie znosił swego
szczątkowego ciała, przez co cierpiał nie tylko on, ale i ja. Nie potrafiłam mu
pomóc i, choć Czarny Pan powoli odzyskiwał siły, nadal był całkowicie
uzależniony ode mnie i Glizdogona.
- Już niedługo. Przeżyłeś tyle lat
na wygnaniu, a do końca czerwca zostało naprawdę niewiele czasu –
powiedziałam cicho, ściskając jego dłoń.
- Wiem. Najważniejsze, że
wszystko zmierza w jakimś kierunku, a ty jesteś ze mną. Niczego więcej nie
potrzebuję – wyznał.
Oczy delikatnie mi się zaszkliły. Czarny Pan zawsze był chłodny i
powściągliwy w słowach, za to traktował mnie wyjątkowo. Ceniłam go i z
niecierpliwością oczekiwałam na ostatnie zadanie Turnieju. Wraz z nim miało
zmienić się całe nasze życie. Trochę się obawiałam, że nie będę potrafiła
powrócić do normalnego trybu. Przez tyle lat samotnie tworzyłam swe królestwo i
władałam nim, a za siedem miesięcy będę musiała się nim podzielić. W żołądku
czułam nieprzyjemny, bolesny ucisk radości i niepewności. Każdy dzień ciągnął
się niemiłosiernie, ale kiedy myślałam o nadchodzącym czerwcu, byłam przerażona
tym, że to przecież tylko kilka
miesięcy. Zaledwie pół roku. Co to jest w porównaniu do tych kilkunastu
tragicznych, samotnych lat. Czułam, jakbym wybudzała się z mglistego, ciężkiego
snu.
~*~
Nawet nie chcę
komentować tej przerwy. Mogę Was tylko przeprosić. Mam nadzieję, że puścimy tę
sytuację w niepamięć. Pół roku… A data wpisu z grudnia. Ehh… Wynagrodzę Wam to
kolejnym rozdziałem. Jeśli chcecie na bieżąco śledzić, kiedy i gdzie pojawiają
się kolejne posty, to zapraszam TUTAJ.
Zachęcam do obserwowania!
~Rosalind
OdpowiedzUsuń30 grudnia 2013 o 17:58
Hej, jestem hmm można powiedzieć nowa na Twoim blogu ^^ Kiedyś go czytałam, ale skończyłam go, aż głupio mi teraz przyznać, jak Tom zaczął się ”interesować” Bellatriks. Ale gdy 2 dni temu weszłam na tego bloga, by znowu poczytać choć kilka rozdziałów, to aż się zdziwiłam jak użalam 81 rozdziałów! Wow to na prawdę dużo! :D
To jest chyba jedyny blog o tych czasach, który czytam ^^ Zawsze zatracam się w magicznych czasach huncwotów lub dramione, ale ten blog jest wspaniały :)) Bardzo przyjemnie się go czyta. Chyba najbardziej podobało mi się ich życie po Hogwarcie. Ich namiętne życie nad sklepem xD Hmm jak zniknął TOM (xD) to przyznam blog mi się już tak nie podobał, choć nadal był ciekawy ^^ To była nawet miła odmiana, choć wolałam ich burzliwe życie, jak już pisałam wcześniej ^^ Ale na szczecie teraz Czarny Pan powrócił i może znowu będzie tak jak wcześniej, choć w połowie? Kto wie~~
Chyba się troszkę rozpisałam ^^” No nic, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i od teraz postaram się komentować każda notkę :))
30 grudnia 2013 o 23:48
UsuńPo prostu genialne zakończenie roku 2013! Naprawdę. Myślałam, że już nie będę miała dla kogo prowadzić tego bloga, a tu taka niespodzianka. Niezwykle się cieszę, że ta druga potterowska „moda na sukces” Ci przypadła do gustu, postaram się kolejny rozdział dodać jak najszybciej – dla Ciebie :*
~Karola9099
OdpowiedzUsuń1 stycznia 2014 o 20:16
Hej Frozenka :) ~Rosalind nie jest twoja jedyną czytelniczką :D Tak jak koleżanka, zaczęłam czytać twój blog już dawno, w czasach gdy potterowskich opowiadań było masę i przeskakiwało się od jednego do drugiego w oka mgnieniu. Teraz , to się trochę zmieniło, albo tylko ja mam takie wrażenie. Bardzo podoba mi się stworzona przez ciebie historia , ponieważ zawsze bardziej intrygowały mnie mroczne, złe postacie od tych dobrych, uczynnych postaci. Dobro potrafi przynudzać, nie uważasz ? ^^ Mam nadzieję ze Tom wróci i będzie siał postrach, a jego relacje z Dżahmes wrócą do namiętnych i burzowych jak wcześniej Fajnie opisałaś sceny jej zazdrości, to jak przez Toma przechodziła na mroczną stronę magii i jak wydoroślała po jego ,,śmierci’’ . Nie podobał mi się tylko wątek z Bellatrix i o szeregowcu Ryan’ie (jakoś nie mogłam sobie wyobrazić jak można się przywiązać do zmarłej osoby którą się nie znało). Na przestrzeni rozdziałów widać jak zmienił ci się styl – jak najbardziej na plus ! :) I wiedz, że choć nie zawsze, z lenistwa , skomentuje nowy rozdział, to zawsze będę zaglądać na twojego bloga w poszukiwaniu mrocznej strony magii i ludzkiej natury :) Pozdrawiam, Szczęśliwego Nowego Roku i weny na kolejne rozdziały ! xD
2 stycznia 2014 o 10:47
UsuńRelacja Dżahmes i szeregowca Ryana jest jak najbardziej autentyczna, tzn. znana mi z autopsji, w końcu na sobie się wzorowałam. Osobom z zewnątrz trudno to zrozumieć, doskonale zdaję sobie z tego sprawę, niemniej jednak, kiedy człowiek jest samotny, zawsze znajdzie sobie kogoś do towarzystwa – jak nie wśród żywych, to pośród umarłych xD
~Areti
OdpowiedzUsuń7 stycznia 2014 o 11:26
Czekamy, czekamy ^^
12 stycznia 2014 o 12:26
UsuńRozdział będzie końcem stycznia, początkiem lutego, mam nadzieję, że wykombinuję trochę czasu pomiędzy nauką a nauką na rozdział xD
~Rosalind
OdpowiedzUsuń19 stycznia 2014 o 21:24
Nie mogę się już doczekać tego lutego ^^ W końcu przyjeżdża zamówienie z Japonii, a do tego Twój rozdział ^^ Chyba jedyny – to, że kończą mi się ferie, ale jest przecież więcej +. co nie? xD Jak tam nowy rok? Dużo postanowień noworocznych? :)
21 stycznia 2014 o 12:45
UsuńNo, ja z początku lutego cieszę się trochę mniej, wtedy mam najwięcej egzaminów. Ale to nie ominie przecież.
Postanowień jak zwykle cała masa, ale z części przynajmniej wyjdzie to, co zwykle, czyli nic xD
~Rosalind
Usuń21 stycznia 2014 o 15:53
Jednym z moich postanowień jest podciągnąć prawie każda ocenę ^^ Teraz dadzą nam w kość, bo po feriach -,- A potem egzaminy :< No nic, dużo weny, chęci i powodzenia w egzaminach ;)
24 stycznia 2014 o 19:23
UsuńKażdy ma takie postanowienia xD „Od nowego roku będę się uczyć…”. A później wychodzi jak zwykle :<
~Rosalind
Usuń25 stycznia 2014 o 16:04
haha tez racja, ale warto spróbować xD
~Eweline Eden
OdpowiedzUsuń5 lutego 2014 o 15:33
Jestem oczarowana. Po prostu O-C-Z-A-R-O-W-A-N-A. Blog wyjątkowy i z niecierpliwością czekam na nowy rozdział, zaglądam tu codziennie.
Na początku jak czytała, to zrezygnowałam (;( ) po części z ciążą, ale potem wróciłam, bo byłam za ciekawa co będzie dalej. W ciągu jednego wieczora (styczeń był) pochłonęłam całość i codziennie zaglądam czy nie ma tu czasem nowego rozdziału ;)
Mi tam się podoba wątek ze zmarłym szeregowcem, a najbardziej reakcje Tom’a w którym jestem chorobliwe zakochana i dlatego czytam te wszystkie blogi, ale jedno powiem, ten jest najlepszy.
Pozdrawiam Ewel
6 lutego 2014 o 10:21
UsuńBardzo mi miło to czytać xD
Rozdział niestety najwcześniej dodam po 20.02, jestem w trakcie egzaminów… Filozofia w piątek, to będzie dopiero zabawa xD
~Eweline Eden
Usuń6 lutego 2014 o 15:17
Oh, ja to całkowicie rozumiem.
Jestem wytrwała, będę czekać. Poza tym. Mi się za tydzień ferie rozpoczynają, to może aż tak smutna nie będę.
Życzę szczęścia na egzaminach ;D
Ewel
~Tajemnicza Elza
OdpowiedzUsuń22 lutego 2014 o 12:31
Chciałabym zadać pytanie. Kiedy można spodziewać się rozdziału?
28 marca 2014 o 12:02
UsuńJestem w trakcie pisania, mam już połowę, więc sądzę, że może w weekend się wyrobię xD
~Rosalind
OdpowiedzUsuń26 lutego 2014 o 22:01
Nie chce być nachalna, ale dlaczego nie ma rozdziału? Czyżby brak weny? A może inne problemy? (kurwa, zabrzmiało to nachalnie) Mam nadzieję, że wszystko w początku ^^ hmm…jesli masz blokadę, to może najlepszym pomysłem byłoby małe zawieszenie, by ludzie cały czas sie nie pytali ;)
28 marca 2014 o 12:04
UsuńMożesz mnie maltretować o rozdział do woli, to bardzo motywuje xD Wena to nie problem, problemem jest niestety brak czasu. Studia mam w takim dziwnym czasie, wracam późno i wtedy już nie mam siły na przepisywanie, ale niedługo możecie się spodziewać rozdziału xD
~Eweline Eden
OdpowiedzUsuń30 marca 2014 o 11:56
Jeny, nareszcie rozdział o*o.
Codziennie tutaj wchodziłam i już zaczęłam nienawidzić tę scenę, kiedy Voldemort dotyka blizny Harry’ego.
Rozdział wyszedł ci super, jak zawsze, ale kiedy czytałam go wydawał mi się taki krótki i nic niewnoszący.
Czekam tylko na jakąś miłosną scenę między nimi, bo tak dawno takowej nie było ;). Dobrze, że nie będziemy musieli czekać już tak długo na rozdział. Pozdrawiam, Ewel
30 marca 2014 o 12:03
UsuńA kolejny właśnie w tej chwili się tworzy, będzie niestety nieco nudny, tak, jak ten, ale obiecałam, że dodam 4.04. „Czara Ognia” jeszcze mi nie przyszła, a potrzebuję jakiegoś szablonowego podparcia, żeby nie popełnić jakiegoś merytorycznego błędu.
Szybko muszę dojść do momentu odrodzenia, jak Voldemort powróci do swojego ciała, to wszystko się zmieni, mam masę genialnych pomysłów xD
~Eweline Eden
Usuń30 marca 2014 o 17:10
Już nie mogę się doczekać ;)