Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Przez
chwilę obserwowałam śpiącego Toma, ale na jego widok robiło mi się niedobrze,
więc powróciłam do wpatrywania się w ścianę. Miałam zupełną pustkę w głowie. Nie
chciałam w to uwierzyć, ale dowody były jednoznaczne. Nie było mowy, żebym mu
to wybaczyła. Tylko co ze sobą zrobię, kiedy się rozstaniemy? Całe moje życie
było na nim oparte. Jakoś sobie nie wyobrażałam, żeby żyć z nim tak, jak żyłam
dotąd.
Około siódmej rano Tom poruszył się. Gdy
zaczął się budzić, wstałam i wyciągnęłam różdżkę.
- Wyspałeś się? – zapytałam nienaturalnie
wysokim głosem.
Tom westchnął ciężko i podciągnął się na
łokciu. Wyglądał okropnie. Włosy miał rozczochrane, twarz szarą i podkowy pod
oczami. Zamrugał szybko, żeby skupić na mnie rozbiegany wzrok.
- No… - mruknął, siadając na łóżku.
- To cudownie. A teraz racz wstać. Czas
na naszą rozmowę. Ale najpierw – machnęłam różdżką, a z szafy wystrzelił
ręcznik i opadł prosto na twarz Riddle’a. – Idź się umyć. Nadal śmierdzisz
alkoholem i perfumami tej dziwki.
Tom posłusznie, nie mówiąc ani słowa,
wziął ręcznik i wyszedł z pokoju. Nie było mu spieszno do naszej rozmowy, bo
wrócił dopiero po dwudziestu minutach. Wyglądał trochę lepiej, ale na twarzy
wciąż malował mu się wyraz głębokiej skruchy. Skrzyżowałam ręce na piersiach.
- No? Czekam – odezwałam się suchym jak
trzask pułapki na myszy głosem.
- Wczoraj, kiedy mnie zdenerwowałaś…
- Świetnie. A więc to moja wina, tak? – przerwałam mu.
- Nie, to tylko moja wina, proszę, daj mi
wyjaśnić – powiedział szybko. – Pomyślałem sobie, że kiedy pójdę do Czarnego
Nokturna i się trochę napiję, to zrobię ci na złość, ale ta prostytutka się do
mnie dosiadła i upiła mnie, bo nie chciałem z nią pójść. A później już byłem
tak pijany, że nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Położyła mnie gdzieś,
zaczęła rozbierać… Ja wcale tego nie chciałem, czułem do niej obrzydzenie…
- Ale mimo wszystko zrobiłeś mi to!
Najpierw ją zerżnąłeś, a potem wróciłeś do mnie! – przerwałam mu znów, a łzy
popłynęły mi po twarzy. – Nic dziwnego, że brakuje nam złota, skoro tracisz je
na alkohol i dziwki!
Usiadłam na krześle, ukryłam twarz w
dłoniach i zaczęłam płakać. Czułam się tak nieszczęśliwa, jak jeszcze nigdy w
życiu. Zwykle, kiedy byłam załamana, Tom zawsze był ze mną. Był moją opoką. Nie
mogło mi się pomieścić w głowie, że stał się powodem moich łez.
- Źle to zrozumiałaś, ta dziewczyna była
obrzydliwa, jej dotyk mnie palił, nie pozwoliłem się jej nawet pocałować. Ledwo
na mnie usiadła, strąciłem ją i odszedłem. Wiem, że nigdy byś mi nie wybaczyła
zdrady, i ja nie spojrzałbym też na inną kobietę, bo tylko ty się dla mnie
liczysz – powiedział to tak szybko, jakby się bał, że znowu mu przerwę.
Usłyszałam skrzypienie podłogi, a później poczułam jego rękę na ramieniu.
Zareagowałam natychmiast, zanim zdążył się cofnąć. Cios padł w chwili, kiedy
mnie dotknął.
- Odejdź. I nawet nie waż się mnie
dotykać – wysyczałam, mrużąc oczy. Wstałam, wycelowałam różdżką w szafę, której
drzwi się rozwarły, a moje ubrania zaczęły z niej wyskakiwać i układać się na
łóżku. Wtaszczyłam kufer na środek pokoju i zaczęłam do niego byle jak wrzucać
swoje rzeczy.
- Teraz sobie możesz żyć, jak ci się
tylko podoba – oświadczyłam i zatrzasnęłam wieko walizki. – Ja nie chcę się w
tym z tobą babrać.
- Nie odejdziesz, nie dasz sobie rady…
- Co ty nie powiesz! – zadrwiłam,
rozkładając ręce w teatralny sposób. – A niedawno jeszcze chciałeś, żebym
wróciła do domu. Tak będzie dla ciebie najlepiej, Dżahmes, mówiłeś mi. W takim
razie ja odchodzę, zgodnie z twoją złotą radą.
Chwyciłam rączkę kufra i ruszyłam w
stronę drzwi. Naprawdę chciałam wyjść. Riddle, kiedy już wytrzeźwiał, mógł mnie
bez problemu przytrzymać, co też bezzwłocznie uczynił. Bez kłopotu oderwał moją
rękę od kufra i przycisnął do ściany, żebym mu nie mogła zwiać.
- Popełniasz największy błąd w życiu. Nie
poradzisz sobie sama, pomyśl. Ja nigdy bym cię nie okłamał – nie krzyczał już,
wręcz przeciwnie, ledwo go usłyszałam. Nagle przyszło mi coś do głowy.
Oczywiście, Tom mógł mnie łatwo oszukać, przecież był mistrzem legilimencji.
Ale to już będzie kwestia jego sumienia. Przynajmniej ja będę miała jakąś
nadzieję.
- Tak? W takim razie pokaż mi to
wspomnienie. Potrafię użyć tego zaklęcia – zaproponowałam ze złośliwym
uśmiechem.
- Dobrze. Nie mam nic do ukrycia.
Zamrugałam szybko.
- Ty naprawdę to powiedziałeś? –
zapytałam, pozbywszy się drwiącego tonu.
- Tak. No, śmiało, popatrz sobie, jeśli
cię to ma przekonać – oświadczył.
Z lekkim zaskoczeniem uniosłam różdżkę i
wypowiedziałam formułkę zaklęcia. Głos mocno mi zadrżał. Nie byłam pewna, co
zobaczę. Gdyby nawet nic się tam nie wydarzyło, sam widok tej prostytutki
będzie dla mnie ciężkim przeżyciem.
Źrenice Toma rozszerzyły się, a może
tylko mi się tak znalazło? Zdawało mi się, że jego oczy wciągają mnie do
środka.
Znalazłam się w zatłoczonej karczmie. Wyzywająca dziewczyna opierała
się o brzeg brudnego stołu, wciąż nalewała Riddle’owi do maleńkiego kieliszka
ognistej whisky. W końcu pochyliła się w jego stronę, a jej biust zafalował tuż
przed jego nosem. Wzrok miał jednak tak rozbiegany, że nie mógł się na nim
skupić.
- Idziemy na górę? – spytała.
Tom nic nie odpowiedział, ba, nawet na nią nie spojrzał, tylko
pokręcił gwałtownie głową. Prostytutka westchnęła ciężko, ale wzięła go pod
ramię, podźwignęła i wyprowadziła z sali pełnej ludzi i dziwacznych stworów.
Potknął się, kiedy wchodził z nią po schodach, Carmen, jak wyczytałam w jego
myślach mogła uważać, że zdoła się z nim przespać. Ledwo się trzymał na nogach,
choć oczywiście go nie bronię. Zasłużył na karę i otrzyma ją.
Carmen zaprowadziła Toma ze wspomnienia do małego, niechlujnego
pokoiku, gdzie prawdopodobnie mieszkała i przyjmowała klientów. Riddle osunął
się na łóżko, a ta natychmiast się nim zajęła. Nie trwało to długo, bo ten
zrzucił ją z siebie tak gwałtownie, że wpadła na szafkę nocną. Próbowała jakoś
go zatrzymać, ale on zagroził jej różdżką i wyszedł.
Z trudem wydobyłam się z otchłani jego
wspomnień. Jeszcze nigdy nie zaszłam z moją legilimencji tak daleko.
- I widzisz? Mówiłem prawdę – usłyszałam
jego szept. To mnie przywróciło z powrotem na ziemię.
- Ta Carmen… Zabiję ją – wyrzuciłam z
siebie na wydechu i zanim Tom zdążył zareagować, odepchnęłam go i wypadłam z
pokoju.
Zbiegłam na dół, nawet nie zatrzymując
się, kiedy zawołał za mną Burkes. Riddle biegł tuż za mną. Ale nie po to, by
mnie powstrzymać. Ciekawy był, co zrobię, ale nie dziwię mu się. Planowałam na
tę dziwkę coś super. Zdyszana, dotarłam do pubu. Było tu ciemno jak w nocy, bo
w całym budynku nie było okien. Tylko w czterech maleńkich pomieszczeniach na
strychu znajdowały się cztery brudne okienka.
Wbiegłam po schodach na samą górę i
wpadłam do wskazanego przez Toma pokoju. Ledwo zdążyłam coś zrobić, ten machnął
ze świstem różdżką, a zielony płomień ugodził w coś, co okazało się później
ciałem obrzydliwego podstarzałego mężczyzny, które opadło bezwładnie na
kobietę, która wrzasnęła przeraźliwie i wygrzebała się spod niego. Riddle
zamknął drzwi różdżką, podczas gdy ja podeszłam powoli do prostytutki z
płonącymi chęcią mordu oczami i twarzą zarumienioną od szaleństwa. Od razu ją
poznałam. Była na wpół naga. Wydało mi się, że była ode mnie o wiele
masywniejsza, nie tylko pod względem tuszy i wzrostu. Tym razem jednak żadna waga
i centymetry jej nie pomogą. Wręcz czułam, jak moje ręce przepełnia wibrująca
siła, jakby wiedziały, że za chwilę zacisną się na gardle tej nieszczęsnej.
Drżąc ze złości na widok wymalowanej,
ohydnie spaskudzonej twarzy, spieczonej na słońcu niczym skwarka, chwyciłam ją
za włosy na czubku głowy i podciągnęłam do góry. Nie zdziwiło mnie, że
posłusznie wstała, z wyrazem przerażenia na twarzy.
- Co? – krzyknęła. – Jeśli chodzi o
złoto, rozmawiajcie z moim sponsorem!
- Nie chodzi o złoto, ty tania kurwo – wysyczałam
jej prosto q twarz, a moje oczy zmieniły się w szparki. – Tylko o to, co
wczoraj zrobiłaś. Albo raczej usiłowałaś zrobić.
Odwróciłam ją na moment w stronę Toma,
opierającego się plecami o zamknięte drzwi, po czym znów przywróciłam ją na
dawną pozycję.
- Przysięgam, myślałam, że jest wolny…
Poza tym sam był chętny! – zaszlochała Carmen, teraz już przerażona nie na
żarty.
- Nie kłam! – krzyknęłam i potrząsnęłam
nią tak, że wyrwałam jej część włosów, za które ją trzymałam. Obrzydliwe łzy
ciekły jej po twarzy. Uchwyciłam te kudły jeszcze raz, tym razem mocniej. –
Dobrze wiem, że upiłaś, go, żeby go tu przyprowadzić! Nie liczyło się dla
ciebie, czy rozbijesz czyjś związek! Nie zaprzeczaj, widzę to w twoim
bezwartościowym umyśle…
Z całej siły chwyciłam ją za ubranie,
która na sobie jeszcze miała i uderzyłam nią o ścianę, aż zatrząsł się
zakurzony żyrandol. Nawet nie zdążyła osłonić głowy, kiedy błyskawicznie do
niej doskoczyłam, chwyciłam za włosy, żeby wywlec ją na środek pokoju i
potraktowałam Cruciatusem. Riddle cały czas przyglądał się temu, nie mówiąc ani
słowa, jak nauczyciel egzaminujący ucznia. Cofnęłam zaklęcie i znów szarpnęłam
ją za włosy, by zmusić do powstania.
- Ale ci się to nie udało, bo ja wciąż go
kocham, a do ciebie przyszłam po zemstę. Mam nadzieję, że to pragnienie
zaspokoisz tak dobrze jak zwariowane żądze mężczyzn – dodałam i znów cisnęłam
nią w stronę ściany. Carmen uderzyła w nią plecami, po drodze roztrzaskując
lustro. Odłamki szkła trysnęły na boki. Zaklęciem tarczy odbiłam je, ale dziwka
nie miała już tyle szczęścia. Kiedy chwyciłam ją za ramię, by postawić pod
ścianą, gdyż sama nie mogła już ustać na nogach, zobaczyłam na jej ciele i
twarzy czerwone, głębokie zadrapania. Wyczarowałam krótki srebrny nóż.
- I wiesz, co? Chyba pokroję cię na
kawałki. Co ty na to, suko? Hmm? – spytałam z przesadną zadumą w głosie.
Carmen uniosła obie ręce, by osłonić
twarz, ale bez trudu odciągnęłam je i wymierzyłam jej cios w policzek.
- Nie zasłaniaj się! – krzyknęłam w tym
całym szale, który mną ogarnął. – Zasze robisz to, co ci klienci każą.
Potraktuj to jako moją wyjątkowo dziwną fantazję.
Przyłożyłam czubek noża do jej gardła.
Wycięłam na jej skórze kilka podłużnych kresek. Zawahałam się. Miałam tyle
możliwości, by go wbić, ale sama nie mogłam się zdecydować, gdzie. Dlatego
odrzuciłam nóż na bok.
- Albo nie. Umrzesz, słuchając, jaka
jesteś bezwartościowa – powiedziałam. – Bo tak jest.
Chwyciłam ją za włosy i odrzuciłam od
siebie. Carmen przeleciała przez pokój i uderzyła głową o łóżko. Wciąż się
jednak poruszała, a ja chciałam to zakończyć w widowiskowy sposób.
- Teraz umrzesz – poinformowałam ją
radosnym tonem.
Bez ostrzeżenia wbiłam paznokcie w jej
ramiona i rozerwałam Carmen na kawałki. Targnęła mną ogromna siła, bez której
bym tego nie dokonała. Kiedy jej ciało rozpadło się na kawałki, pociemniało mi
w oczach. Dopiero gdy usłyszałam głuche tąpnięcia kolejnych części ciała, gniew
powoli we mnie opadł i odzyskałam ostrość widzenia. Ręce miałam obficie
zbroczone jej brudną krwią. Rozejrzałam się po pokoju. Nie udało mi się jej
całkowicie rozerwać, ale jedno było pewne: nie żyła.
Całe ramię z wystającą, połamaną, całą we
krwi kością leżało zaczepione o szafkę nocną, cały prawy bok, mocno krwawiąc i
jeszcze dygocąc lekko przez pośmiertne skurcze mięśni, walał się tuż pod
drzwiami. Głowa wraz z szyją potoczyła się w stronę łóżka. Krew tryskała jak
szalona. Zalała mi cały przód szaty, reszta ciała upadła mi do stóp, czerwona
substancja lała się jak woda z kranu, tak że teraz stałam w kałuży krwi. Czułam
ją nawet w butach. Z obrzydliwego kawałka ciała wystawało kawałek jelita
cienkiego, z którego wyciekała dziwna, kleista substancja przypominająca
zsiadłe mleko. Odwróciłam głowę, żeby na to nie patrzeć. Kiedy zabiłam Holly,
żeby stworzyć horkruksa, czułam nie wyrzuty sumienia, lecz coś na kształt
niepokoju. Teraz jednak byłam spokojna, to ponure zadowolenie przerażało mnie.
Tom, z uśmiechem na twarzy podszedł do
mnie i objął, mówiąc:
- To zadziwiające, w jaki potrafisz wpaść
szał, kiedy jakaś kobieta próbuje mnie tknąć. A to, co zrobiłaś… było
niesamowicie seksowne.
Spróbował mnie pocałować, ale wymierzyłam
mu siarczysty policzek. Krew, którą wciąż miałam na rękach, odbiła się na jego
skórze. Riddle wzdrygnął się i odsunął się ode mnie.
- Nie dotykaj mnie. Jestem cierpliwa,
zwłaszcza dla ciebie. Ale karę otrzymasz. Mogłeś nie dopuścić do tej całej
sytuacji, to twoja wina – warknęłam.
- Dżahmes…
- Koniec dyskusji – przerwałam mu
stanowczo.
Rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie i
ruszyłam w stronę okna. Różdżką usunęłam z siebie całą krew, otworzyłam
okiennice, weszłam na parapet i wyskoczyłam. Wylądowałam lekko na krawężniku.
Riddle pojawił się obok mnie. Bez słowa ruszyłam w stronę sklepu.
*
Cały ten dzień spędziłam u Marcusa. On
doskonale mnie rozumiał, może dlatego, że wciąż milczał, bo był po prostu
martwy, a ja mówiłam do grobu. Ale już w samej mogile było coś, co mi zawsze
pomagało. Zwłaszcza w trudnych chwilach.
Decyzja, którą miałam podjąć po powrocie
z cmentarza była chyba najtrudniejszą decyzją, jaka mi się dotąd przytrafiła.
Bardzo chciałam, żeby Marcus mi podpowiedział, co robić, ale on milczał.
Dlatego wróciłam do sklepu Borgina i Burkesa, mając jeszcze większą pustkę w
głowie. Tom, który skończył tego dnia pracę o piątej po południu, czekał na
mnie posłusznie w pokoju z Midnight’em na kolanach, drapiąc go za uszami. Jego
łatwiej było przeprosić. Ze mną już nie pójdzie mu tak prosto.
Obrzuciłam Riddle’a lekceważącym
spojrzeniem i powiesiłam płaszcz na haku. Ten obserwował mnie uważnie.
Wiedziałam, że ma ochotę zajrzeć mi do umysłu, ale pewnie się obawiał, że to
wyczuję i znów na niego naskoczę. I słusznie. Powinnam częściej wpadać w taką
furię.
Wyciągnęłam z szafki stojącej w kącie
kartonik mleka i wlałam resztkę do miski Midnight’a. Ten zeskoczył z kolan
Toma, podbiegł truchtem w jej stronę i zajął się mlekiem. Przykucnęłam, żeby
pogłaskać go po grzbiecie.
- I co w związku z tym? – zapytał nagle
Tom, najwyraźniej już zniecierpliwiony moim milczeniem.
- Z czym? – warknęłam, nie patrząc na
niego.
- No… skoro nic się takiego nie stało,
chyba zostajesz?
Rzuciłam mu wściekłe spojrzenie.
- Nic się nie nauczyłeś? Dla ciebie ważne
jest tylko to, czy do czegoś doszło. A skoro nie doszło, to jesteś czysty.
Niestety, moje obrzydzenie do ciebie jest tylko odrobinę mniejsze –
oświadczyłam.
- Ale pomyśl przez chwilę racjonalnie.
Wyobrażasz sobie, że Lord Voldemort korzysta z usług… prostytutki? – uśmiechnął
się, ale widząc moją kamienną twarz, dodał już poważniejszym tonem. – Ona by nigdy
nie sprawiła, że byłbym zdolny do przespania się z nią, choćby nie wiem co
wyprawiała. Bo tak działasz na mnie tylko ty.
Wstał, podszedł do mnie, żeby mnie objąć,
ale ledwo się do mnie zbliżył, odepchnęłam go.
- Już ci coś powiedziałam. Nie dotykaj mnie.
Zrozumiałeś, czy może wolisz, żebym ci to jakoś zobrazowała? – wysyczałam.
Tom zaśmiał się cicho.
- Ty chyba żartujesz.
- A wyglądam, jakbym żartowała? Nie
dotkniesz mnie, dopóki sama ci na to nie zezwolę. To będzie taka kara. A życie
w celibacie dobrze ci zrobi – stwierdziłam, po czym uśmiechnęłam się w bardzo
złośliwy sposób. – Księża mają tak przez całe życie, więc ty nie masz
najgorzej.
Nurtował mnie tylko problem spania, ale
rozwiązałam go godzinę później. Udało mi się za pomocą czarów rozciągnąć łóżko
tak, by pomieściło co najmniej trzy osoby. A kiedy kładliśmy się na nim,
różdżką dodałam magiczną zaporę między nami. Oczywiście, o wiele łatwiej byłoby
zrobić duplikat łóżka, ale jeśli Tom będzie leżał ze mną na jednym, kara będzie
dla niego gorsza.
Odwróciłam się na bok, twarzą do ściany i
zamknęłam oczy.
- Dżahmes – usłyszałam jego głośny szept.
– Kocham cię.
- Cieszę się – odpowiedziałam bez
większego zainteresowania.
Ten dzień był naprawdę bardzo męczący, a
ja nie spałam poprzedniej nowy, więc sen przyszedł natychmiast. Bardzo szybko
coś mnie jednak obudziło. Gdybym nie była tak wściekła na Riddle’a, byłabym
zachwycona, ale teraz zirytowałam się jeszcze bardziej. Musiał jakoś
zlikwidować moją zaporę, bo nagle poczułam jego usta na swoich. Kiedy wyczuł,
że się obudziłam, pogłębił pocałunek. Pozwoliłam mu się nacieszyć tą krótką
chwilą, ale tylko po to, żeby gwałtownie go od siebie odepchnąć i uderzyć w
twarz. Ten aż spadł z łóżka na zakurzoną podłogę.
- Co?! Chciałem się tylko zrehabilitować,
a ty mnie znów bijesz – wyjaśnił, kładąc się z powrotem na łóżku.
- Ty się ciesz, że cię nie zostawiłam. I
to na razie ci powinno wystarczyć. Gdybym sobie poszła, to nie wiem, co byś
beze mnie zrobił – mruknęłam.
- To może jesteśmy oboje trochę od siebie
uzależnieni?
- Może – odwróciłam się do niego plecami.
Coś mi się nagle przypomniało. No tak,
zapora. Sięgnęłam po różdżkę, ale Tom chwycił mnie za nadgarstek. Spojrzałam na
niego ze zgorszeniem.
- Nie ustawiaj tej przegrody – powiedział
tylko.
Ze złością odrzuciłam różdżkę i
odwróciłam się od niego. Znów skrzypnął materac, ale okazało się, że to tylko
Midnight. Położył się na poduszce przy mojej twarzy i przez chwilę kokosił się,
żeby ułożyć się w dogodny sposób. Mimo że był zwykłym kotem, widziałam w nim
pełniejszego człowieka niż w Tomie.
*
Riddle, dzięki tej całej sytuacji z
Carmen, bardzo spokorniał. Ja nadal traktowałam go chłodno i zwracałam się do
niego z przesadną wręcz uprzejmością. Zwykle to ja musiałam się dostosowywać do
humoru Toma, ale teraz role się zamieniły, co bardzo mi zaczęło odpowiadać.
Zrobiło się ciepło, nic dziwnego, zaczął się kwiecień, przez co spędzałam każdą
wolną chwilę na cmentarzu. Czasami przychodzili tam ludzie, ale nie zwracałam
na nich najmniejszej uwagi. W końcu byłam tam tylko dla Marcusa. Kiedy zrobiło
się już ciepło, a zielona trawa zastąpiła pożółkłe zielska, mogiła wyglądała
naprawdę uroczo. O wiele bardziej było mu „do twarzy” w takim grobie, jaki
teraz miał, niż w przesadnym marmurowym grobowcu ze sztucznymi kwiatami i
wieńcami. W tej jego starości było coś urzekającego. Pod koniec kwietnia
obrosły ją fiołki. To był chyba najpiękniejszy widok, jaki mi było dane widzieć
w życiu. Nabrałam nawyku przytulania się do obelisku. Było to o wiele
przyjemniejsze, niż przytulanie się do Toma, bo wiedziałam, że on nigdy,
przenigdy mnie nie zdradzi ani nie sprawi mi przykrości. Ale to nie tak, że
Riddle’a już nie kochałam. Po prostu zawiódł mnie już tyle razy, że mogłam się
po nim wszystkiego spodziewać.
*
Siedziałam w fotelu w zagraconym pokoiku.
Wzrok utkwiony miał w wyłączonym telewizorze. Już powoli panował nad tymi
mugolskimi sprzętami. Ostatnio dużo pił, wziął sobie urlop w pracy. Całkowicie
się załamał, nawet nie dlatego, że stracił żonę, ale dlatego, że odebrała mu
majątek, znajomych. Był przekonany, że wina leży po stronie Earth. Zdradzał ją
już wiele razy, ale ona jakoś nigdy tego nie zauważyła. Czuł gniew, kiedy
myślał o ostatniej rozmowie kilka tygodni wcześniej. Powiedziała mu o
wszystkim. Że Victoria nigdy nie była jest córką, kim naprawdę była jego była
żona… I że jego córka, właściwie już Dżahmes ma siostrę bliźniaczkę, Zivit.
Spotkał się też z jej byłym i teraźniejszym partnerem. Znów poczuł się
poirytowany. Ona nie miała prawa go zdradzać. Nie miała prawa spojrzeć na
innego mężczyznę. Ale on… on to co innego. Był ważniejszy od żony, dlatego był
coraz bardziej wściekły, że zabrała mu wszystko.
Wstał. Ten dom Holly-Dolly go dołował.
Mało go interesowało, że nie żyje. Była tylko mugolką, maszyną do zaspokajania
jego potrzeb. Nawet mu ulżyło, że nie urodzi tego dziecka. Odrzucił od siebie
puszkę mugolskiego piwa i zaczął się ubierać. Było już późno, ale nie
przejmował się tym. Zamknął dom na klucz i teleportował się. Był trochę pijany,
ale aportował się dokładnie na szczycie schodów. Załomotał w drzwi wejściowe. W
oknach paliło się światło, musiał ktoś tam być. Dlatego dobijał się do drzwi
tak długo, aż ktoś mu otworzył.
- Ty! – ryknął, rzucając się jej z łapami
do gardła. Earth zaczęła krzyczeć.
- Puszczaj
ją, ty łachudro!
Jakiś mężczyzna odepchnął go, po czym
uderzył z pięści w twarz. Poznał, że to partner Earth. Wypluwając krew i
bluzgając potokiem przekleństw, podniósł się z ziemi.
- Czego ty tu chciał? – zapytał słabą
angielszczyzną Lock-Nah.
- Naucz się mówić po ludzku, idioto –
warknął Henryk, wygrażając mu pięścią. – A teraz wynoś się stąd, oddaj mi żonę
i złoto!
Z głębi domu rozległy się kroki, a w
drzwiach pojawiła się trzecia osoba.
- Mamo,
co to za hałasy? – zapytała dziewczyna, ale zanim Earth zdążyła
odpowiedzieć, Hortus zawołał:
- Victoria! To ty mnie zdradziłaś!
Zapłacisz mi za to!
Dziewczyna odskoczyła z przerażoną miną
do tyłu.
- Ja
nie jestem Victoria! Jestem Zivit, Dżahmes to moja siostra! – udało się jej
wykrztusić.
Jej ojciec wyciągnął różdżkę, huknęło,
błysnęło, a Henryka odrzuciło kilkanaście stóp od drzwi. Hortus podźwignął się
na nogi, obrzucając Lock-Naha wyzwiskami. Ale ten już ich nie usłyszał, bo
zatrzasnął drzwi i zamknął je zaklęciem.
- Ja
już się z nim rozprawię – powiedział do Earth.
~*~
Pobyt Dżahmes i Toma u Borgina i Burkesa
jest już ograniczony. W ogóle bardzo szybko możecie się spodziewać przemiany
Riddle’a w Voldemorta, no i jego upadku. Prawdziwa akcja zacznie się od jego
odrodzenia. Nie będę się jednak ściśle trzymać „Harry’ego Pottera”, będę z tego
brała tylko te podstawy. Motywem przewodnim będzie Egipt i religia starożytna.
Ale to później, trzymajmy się teraźniejszości.
Dedykacja dla mojego Housika, który dzisiaj ma urodziny xD Sto lat :*
~House
OdpowiedzUsuń30 października 2010 o 12:46
1!! No i dedykacja dla mnie, prawie się popłakałam xD Dzińkuję barz, teraz lecę czytać xD
30 października 2010 o 12:49
UsuńNo to gratuluję xD I sto lat xD
~House
OdpowiedzUsuń30 października 2010 o 13:10
O.o, ta Dżahmes to kobietka z pazurkiem! I trochę w tym Ciebie przypomina, oj tak! Nareszcie scena walki, krwi, śmierci! Yeah! To jest to! Zaskoczyło mnie jednak, że nie miała żadnych wyrzutów sumienia. Żadnych. Zero. Urządziła tam masakrę ala zespół transplantologów, i nawet tego kapkę nie żałowała. Muszę zmienić wyobrażenie o Dżahmes, ot co.
31 października 2010 o 10:47
UsuńWhahaha, to dopiero początek krwi, morderstw i tortur ;>
~Atramentowa
OdpowiedzUsuń30 października 2010 o 13:40
Dżahmes mnie przeraża. :D Jest strasznie chłodna, obojętna, wszystko ją wku.r.wia, ma napady wściekłości jak baba w ciąży. xD I jest zbyt wredna i złośliwa dla Toma. Co tam, że się na nim zawiodła, Tom to Tom! Tom to Voldemort, a taki facet to marzenie każdej kobiety! xDMówiłam Ci już, że uwielbiam mitologię egipską? Nie? No to Ci mówię. :D Dlatego tak lubię Twoje opowiadanie. :P Zresztą ja lubie wszystkie Twoje opowiadania. xD A najbardziej lubiłam Selene :( [*] ;DI gitara gra, dodaj mi rozdział na SCP, to już wgl będę mogła góry przenosić. xD
~Atramentowa
OdpowiedzUsuń30 października 2010 o 13:41
Dżahmes mnie przeraża. :D Jest strasznie chłodna, obojętna, wszystko ją wku.r.wia, ma napady wściekłości jak baba w ciąży. xD I jest zbyt wredna i złośliwa dla Toma. Co tam, że się na nim zawiodła, Tom to Tom! Tom to Voldemort, a taki facet to marzenie każdej kobiety! xDMówiłam Ci już, że uwielbiam mitologię egipską? Nie? No to Ci mówię. :D Dlatego tak lubię Twoje opowiadanie. :P Zresztą ja lubie wszystkie Twoje opowiadania. xD A najbardziej lubiłam Selene :( [*] ;DI gitara gra, dodaj mi rozdział na SCP, to już wgl będę mogła góry przenosić. xD
31 października 2010 o 10:46
UsuńAno, ja też uwielbiam mitologię Egiptu xD I w ogóle Egipt xD Kiedyś, jak młodsza byłam, to miałam straszną schizę na jego punkcie xD
~Atramentowa
Usuń31 października 2010 o 16:54
Ja zawsze uwielbiałam Anubisa, koleś mnie fascynował. ;D
31 października 2010 o 22:09
UsuńJa też, ale Setha też uwielbiałam. Za to Horus mnie irytował.
lady_i@op.pl
Usuń2 listopada 2010 o 01:01
Mnie z kolei zawsze irytowała Izyda.
2 listopada 2010 o 16:38
UsuńNo, jeszcze nie lubiłam Amona. Ale lubiłam zawsze też Bastet xD
~PauLina
OdpowiedzUsuń30 października 2010 o 20:40
Cudownie długie…Biedny Tomuś :( Mam nadzieję że nasz drogi Henry sobie zginie w dość brutalny sposób hehe
31 października 2010 o 10:45
UsuńNiestety, Hortus musi przeżyć przynajmniej do 7 części Pottera, później się dowiecie, dlaczego xD
wiwien@amorki.pl
OdpowiedzUsuń30 października 2010 o 21:23
Wow… Ile Dżahmes musi mieć siły, żeby rozerwać tak człowieka bez pomocy różdżki? No widać, że dziewczya ma charakter, jest trochę jak kot. Już nie mogę się doczekać odrodzenia Toma;]
31 października 2010 o 10:42
UsuńWhahaha, Tom najpierw musi się ciała pozbyć xD
~Sheirana
OdpowiedzUsuń30 października 2010 o 22:55
No, nieźle się Dżahmes wkurzyła… I dobrze xD. A Tom rzeczywiście powinien to odpokutować xD.Jak miło, taki długi rozdział… A od kiedy to się mnie nie informuje o nn, hę? ;p
31 października 2010 o 10:42
UsuńNie informowałam? Jak to? Przecież info wysłałam! Może się nie opublikowało?
~Sheirana
Usuń31 października 2010 o 21:19
Tak? Hmm… Czyli pewnie kochany Onet daje o sobie znać.
31 października 2010 o 22:09
UsuńAno, onet + mój komputer = wielka masakra.
~Sheirana
Usuń1 listopada 2010 o 00:18
Ano, Onet ma to do siebie, że lubi robić na złość. Znam to wredne stworzenie dość dobrze i zdążyłam zauważyć, że nawet najwierniejszym wyznawcom wykręca urocze numery.
1 listopada 2010 o 08:09
UsuńA mnie to już zwłaszcza lubi wkurzać.
~olka
OdpowiedzUsuń30 października 2010 o 23:34
Ale Dżahmes potraktowała tą dziewczynę,ale przynajmniej nie odeszła od Toma……………Pozdrawiam.
31 października 2010 o 10:35
UsuńAno, Tomowi to dobrze zrobi, kiedy trochę porządzi nim dziewczyna.
~,,Marina,,
OdpowiedzUsuń3 listopada 2010 o 07:36
Hej!Tom sobie zasłużył na tą karę.Mi się ta oziębłość Victori podoba.Pzdr;)
4 listopada 2010 o 13:41
UsuńKtoś musi w końcu nim pokierować xD
~Nats
OdpowiedzUsuń3 listopada 2010 o 22:01
Jak kolejny komentarz się nie doda to kogoś zabiję -.- … Dżahmes bardzo brutalna ;] To w niej lubię. Już nie mogę się doczekać jak będzie potęga Lorda Voldemorta. Co na to jej rodzina i tak dalej. A Henryk ma w mordę… No bez jaj. Nigdy nie lubiłam tego pedała ;/ Wybacz za wyrażenie. Jedyny sposób na ujarzmienie Toma? Kobieta, którą kocha ^^ Wspaniały rozdział. [rude-potter]
4 listopada 2010 o 13:41
UsuńAno, też lubię ten rozdział, ta scena mordu mi wyszła świetnie. Wiem, bardzo skromna jestem xD
~,,Marina,,
OdpowiedzUsuń4 listopada 2010 o 15:49
Śmierć i to jaka brutalna to jest to!A swoją drogą, Tom mógłby się dużo od Dżahmes nauczyć.:)
5 listopada 2010 o 16:17
UsuńAno, zobaczysz, jak oboje wyrosną xD
~Allelek
OdpowiedzUsuń5 listopada 2010 o 00:09
rozkręcasz się z czego się bardzo ciesze ! :) I to opowiadanie coraz bardziej mi się podoba bo na początku to tak średnio mnie zachwycało a teraz to je pokochałam, zaglądam kilka razy dziennie sprawdzać czy aby się coś nowego nie pojawiło aż tak się uzależniłam XD Pozdrawiam najcudowniejszą pisarkę opowiadań ! :*
5 listopada 2010 o 16:18
UsuńO, merci bien xD Notka będzie dopiero 10 listopada, bo to rocznica bloga xD
~,,Marina,,
OdpowiedzUsuń5 listopada 2010 o 18:15
Nie mogę się już doczekać!!;):)
5 listopada 2010 o 19:39
UsuńAno, to będzie rocznica, więc planuję coś super (zboczonego) xD
~,,Marina,,
OdpowiedzUsuń5 listopada 2010 o 21:54
Mhm…..Umieram z ciekawości.;)xD
5 listopada 2010 o 22:03
UsuńAno, nie dziwię się xD
~,,Marina,,
OdpowiedzUsuń6 listopada 2010 o 11:31
Sądząc po Twoich słowach, będzie gorąco!!Super.!!xxD
6 listopada 2010 o 15:28
UsuńGorąco i obrzydliwie ;>
~Allelek
Usuń8 listopada 2010 o 19:50
oho, no to ja się już doczekać nie mogę XD
~,,Marina,,
OdpowiedzUsuń6 listopada 2010 o 17:09
Zapowiada się wspaniale.xD
~Shori
OdpowiedzUsuń7 listopada 2010 o 13:25
Zapraszam na HIDOI-HANASHI.BLOG.ONET.PL Pojawiła się NN i KONKURS. przepraszan za spam ;)
palac_ocen@onet.pl
OdpowiedzUsuń9 listopada 2010 o 18:28
„Mądry człowiek nie opłakuje przegranej, lecz szuka sposobu jak wyleczyć odniesione rany” – Szekspir – Jeśli Ty także jesteś jednym z mądrych ludzi to nie zwlekaj i zgłoś się do oceny na http://WWW.palacowe-oceny.blog.onet.pl aby dowiedzieć się, co zmienić w swoim blogu i prowadzić go lepiej! Nie opłakuj złych ocen wręcz przeciwnie! Bądź z nich dumny i podnoś poziom swojego bloga, byś kiedyś mógł się zgłosić i z dumą stwierdzić, że Twój poziom się polepszył i zasługujesz na Apartamenty królewskie!
~Allelek
OdpowiedzUsuń10 listopada 2010 o 10:35
10 :) mam nadzieje że jak wróce ze szkoły to będę mogła już czytać nową notke rocznicową :D pozdrawiam :*
10 listopada 2010 o 16:09
UsuńAno, właśnie zabieram się za przepisywanie xD Nie będzie długa, ale bardzo zboczona xD No i ona kończy akurat rozdziały w moim zeszycie, musiałam założyć nowy xD Symboliczne xD
~Sheirana
OdpowiedzUsuń10 listopada 2010 o 20:12
No i gdzie ten nowy rozdział? ;p Czekam xD
10 listopada 2010 o 20:20
UsuńJuż by dawno był, ale na „Ślubach panieńskich” w kinie byłam xD
~Sheirana
Usuń10 listopada 2010 o 20:53
No niech Ci będzie… xD Bo mnie już ciekawość zżera, co będzie dalej ;D
10 listopada 2010 o 21:01
UsuńAno, seks, kolejne zagrożenie i znów seks xD Wyborny temat na jubileuszowy odcinek xD
~Sheirana
Usuń10 listopada 2010 o 21:28
Taa… xD To się nieźle zapowiada xD