Nadszedł grudzień. Długo na to czekałam,
chociaż nie uśmiechało mi się spędzać świąt w towarzystwie ojca. Dupek. Dziwię
się, że go matka jeszcze w domu trzyma. Żadnych z niego korzyści, wręcz
przeciwnie. Trzeba go karmić, opiekować się nim… jak z małym dzieckiem.
Teraz lekcje opieki nad magicznymi
stworzeniami i zielarstwo to była męka. Nie mdlałam już co prawda, ale brnięcie
przez metrowe zaspy nie należały do przyjemnych.
Kiedy dawniej interesowało mnie
pozbywanie się kilogramów, teraz cały czas zastanawiałam się, po co matka
chciała się ze mną widzieć.
- Może rozstaje się z twoim ojcem? –
zaproponował pewnego dnia Tom.
- Chciałabym – mruknęłam, bawiąc się
bezwiednie różdżką. – Nie czekałaby do Bożego Narodzenia, żeby mi to
powiedzieć… Chyba że chciała mi zrobić taki oryginalny prezent gwiazdkowy.
Niewiele myśląc, wysłałam pracę domową
Toma aż pod sufit. Riddle akurat pisał, więc kiedy pergamin wymknął mu się z
rąk, pióro zrobiło na nim wielką kreskę.
Ściągnęłam wypracowanie z powrotem na dół
i oddałam je zbulwersowanemu właścicielowi.
- Przepraszam. Tylko zastanawiam się
przez ten cały czas, o co mogło chodzić mojej matce.
- Przez tydzień, który został do świąt
raczej nic nie wymyślisz – odparł Tom, usuwają różdżką plamę atramentu z
pergaminu. – Więc lepiej poświęć ten czas na naukę.
Prychnęłam z oburzeniem.
- Głupi ignorant.
*
Jeszcze nigdy z takim utęsknieniem nie
oczekiwałam Bożego Narodzenia i powrotu do domu. Kiedy w przeddzień świąd
dostałam list, wyrwałam go sowie z dzioba, zanim dobrze wylądowała na stole. Na
kawałku pergaminu widniało kilka napisanych w pośpiechu słów.
Victorio, jestem pewna, że zastanowił Cię mój ostatni list.
Chciałabym, żebyś zjawiła się jutro rano w domu, ojca wtedy nie będzie.
mama
Schowałam list do kieszeni. Czułam, jak
ciekawość pai moje wnętrze. Jeszcze jeden głupi dzień i nareszcie dowiem się o
co chodzi. Najbardziej interesowało mnie, co matka robiła takiego przez
ostatnie tygodnie. Sądzę, że planowała to już od wielu lat, ale nie śmiałą się
sprzeciwić ojcu. Ta zdrada chyba jej na dobre wyszła, bo teraz to jej był mąż
podległy. Bardzo chciałabym zobaczyć ojca samego piorącego sobie skarpetki.
Rano następnego dnia chwyciłam
Midnight’a, dawno już spakowany kufer i opuściłam zamek. Nie miałam zamiaru
jechać pociągiem z pozostałą częścią osób, chciałam jak najszybciej znaleźć się
w domu. Dlatego różdżką otworzyłam sobie bramę i wyszłam na drogę prowadzącą do
Hogsmeade. Teraz mogłam się już teleportować.
Ojciec nie należał do osób, które bardzo
przejmowały się bezpieczeństwem. Dlatego mogłam się aportować prosto do salonu.
Matka siedziała w fotelu w kącie, na
nosie miała okulary, a w rękach książkę. Wyglądała na zmęczoną, ale, nie wiem,
czy mi się zdawało, była opalona.
- Już jestem – wydyszałam, ciągnąc za
sobą wypchany kufer. Musiałam wypuścić Midnight’a, bo strasznie się wyrywał.
- Chodź tu i usiądź – powiedziała matka,
wskazując na kanapę stojącą niedaleko jej fotela. Zrobiłam, co kazała.
- Gdzie byłaś? – spytałam. – I gdzie się
tak teraz opaliłaś?
- Wszystko ci wyjaśnię – odparła,
szukając czegoś w kieszeniach swojej szaty. W końcu wydobyła z jednej z nich
duży, srebrny klucz z dziwnym symbolem. Wstała i mnie również poradziła to
zrobić. Kazała mi za sobą pójść.
- Jesteś inteligentną dziewczyną –
zaczęła, kiedy wspinałyśmy się po schodach. – Wiesz, kim jest Sokaris.
- Eee… moim głupim starszym bratem?
- Też – zaśmiała się cicho. – Ale jest to
też egipski bóg. Bóg śmierci.
Wiedziałam, że mam nieprzeciętną wiedzę.
Ale za nic nie mogłam odgadnąć, do czego zmierza moja matka. Weszłyśmy na
najwyższe piętro, a Earth zatrzymała się przed ostatnimi w korytarzu drzwiami.
Odkąd pamiętam, zawsze były zamknięte.
Matka włożyła do zamka klucz i stuknęła
weń różdżką. Klucz rozjarzył się błękitnym światłem, a zamek szczęknął
metalicznie i drzwi się otworzyły.
Pokój urządzony był jak jakieś egipskie
muzeum. Weszłam do środka.
- Co to jest? – spytałam.
- Twój ojciec nie wie o tym pomieszczeniu
– odparła matka. – To jest nasza przeszłość.
Uniosłam brwi.
- To? – powtórzyłam. – Chcesz powiedzieć,
że nasi przodkowie mieszkali w Egipcie?
- Część naszych przodków – sprostowała i
machnęła różdżką, a wisząca na ścianie rolka rozwinęła się, ukazując drzewo
genealogiczne mojej rodziny. Na szczycie zauważyłam moje i Sokarisa imiona;
Sokaris łączył się złotą linią z Ivy.
Matka wzięła do ręki długi, cienki,
drewniany wskaźnik. Machnęła nim jak różdżką, a niektóre imiona i nazwiska
rozjarzyły się jak neony.
- Ci członkowie pochodzą od egipskich
władców Dżahmes-Meritamon i Amenhotepa I – powiedziała.
- Ojciec nie jest ich potomkiem –
zauważyłam z ulgą.
Czyżby moje urodzinowe życzenie się
spełniło?
- Ale ja tak – rzekła matka. – Ty i
Sokaris również macie krew naszych egipskich przodków. Geny ojca są bardzo
słabe, tak słabe, jak i on.
Wzięła z biurka grubą, zakurzoną książkę.
Powiedziała do mnie coś w nieznanym, miękkim języku. Zamrugałam szybko.
- Co proszę? – spytałam.
- Zapytałam cię – powiedziała. – Czy
chciałabyś nauczyć się staroegipskiego. To jest konieczne, abyś mogła
odziedziczyć nasz dom. Dom w Egipcie.
Już samo to, że okazało się, kim jestem
naprawdę spowodowało, że byłam zszokowana. Nic mi nie było wiadome o jakimś
domu w Egipcie.
- Masz jakiś dom? – spytałam z
niedowierzaniem. – Dlaczego tam nie uciekłaś?
- Ty masz całe życie przed sobą –
wyjaśniła. – A ja… no. Chciałam, żebyś była szczęśliwa z tym Tomem Riddle’em.
Po zakończeniu Hogwartu możecie tam zamieszkać, musisz tylko poznać język
staroegipski i mieć takie znamię.
Odsłoniła szatę na piersi i ramieniu. Pod
obojczykiem po swojej lewej stronie miała czarne Oko Horusa.
- To Oko Udżat – wyjaśniła. – Inaczej Oko
Horusa. Muszę ci je wytatuować.
- Teraz?
- Jeśli chcesz…
Odsłoniłam lewe ramię, a matka przyłożyła
koniec różdżki do skóry i wypowiedziała zaklęcie.
- Bouclier
disque.
Poczułam pieczenie w miejscu, gdzie
ugodziło zaklęcie. W miejscu, gdzie matka miała swój tatuaż, i u mnie wykwitło
czarne Oko Horusa. Dotknęłam go. Nie był wilgotny, jak zwykłe mugolskie
tatuaże, ale suchy, szorstki i gorący, jakbym miała go od dawna.
Matka wzięła do ręki jakąś zakurzoną
książkę i usiadła na drewnianej kanapie obitej skórą jakiegoś dzikiego
stworzenia. Dała mi znak ręką, żebym obok niej usiadła.
*
Uczyła mnie języka staroegipskiego przez
całe święta, a kiedy i te się skończyły, ja nadal zostałam w domu. Matka dawała
mi coś, co miało zgłębić moją wiedzę, chciała, żebym jak najszybciej wszystko
sobie przyswajała.
W połowie stycznia zaczęła mówić do mnie
po egipsku i żądała odpowiedzi. Pewnego dnia oznajmiła mi, że czas już, bym
wróciła do Hogwartu.
- Nie
możesz też zaniedbywać codziennej nauki – powiedziała mi.
Ojciec właśnie wyszedł do pracy. Jeśli
oczywiście nie kłamał. Ale matka już się nie interesowała, czy ten spotyka się
z kochanką, czy jest już wierny. Zdjęła obrączkę.
- Wierzysz,
że ojciec już się nie spotyka z tą dziewczyną? – spytałam.
Matka trochę pobladła i zacisnęła usta,
ale zachowała kamienną twarz.
- Nie
obchodzi mnie to – odparła. – Może
sobie robić, co chce. Nie uważam go za swojego męża.
Postanowiłam już nie wspominać o ojcu.
Pożegnałam się z nią, wzięłam swoje rzeczy i teleportowałam się.
Chciałam wszystko opowiedzieć Tomowi, ale
nie wiedziałam, gdzie go szukać. Dlatego usiadłam w fotelu w salonie Ślizgonów
i czekałam. Trwała teraz kolacja, zdaje się.
Kilka minut później rozległy się w
korytarzu głosy i kroki kilku ludzi, po czym do salonu weszła grupa Ślizgonów.
Wypatrzyłam wśród nich Toma. On chyba też mnie zauważył. Podszedł do mojego
fotela, usiadł na jego poręczy i pocałował mnie w policzek.
- Tak długo cię nie było – zauważył. – Co
robiłaś w domu tyle czasu?
- Chodź, wszystko ci opowiem – odparłam,
wstając.
Wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do
swojej sypialni. Chciałam mieć absolutny spokój. Opowiedziałam mu wszystko,
czego dowiedziałam się od matki. Pokazałam mu też nowy tatuaż.
- Nic nie powiesz? – spytałam.
- Nie powiem, że nie jestem w szoku –
rzekł. – Ale dawno już zauważyłem, że nie masz tutejszej urody. Nie wiedziałem,
że Slytherin nie był stąd.
- Slytherin pochodził z Wielkiej Brytanii
– powiedziałam. – Jego żona była Egipcjanką. Mieszkała w Tebach, zanim wyszła
za mąż. Ten dom teraz odziedziczyłam ja, czyli należy on do nas.
- Do nas? – powtórzył zdziwiony Tom.
- No, po zakończeniu Hogwartu chyba nie
wrócisz do sierocińca.
Już nic nie odpowiedział, tylko poprosił,
żebym mu jeszcze raz pokazała mój tatuaż.
- Oko Horusa – mruknął. – To był chyba
bóg nieba, tak?
- Bóg królów – sprostowałam. – Ale sądzę,
że nie ma to znaczenia. To tylko symbol. Jeśli go nie masz, nie możesz mieszkać
w tym domu. Albo raczej nie możesz być tam panem.
Tom trochę się skrzywił.
- Musi być to oko?
- Nie.
Twarz mu się trochę rozluźniła. Wiedziałam,
że nie chodziło mu o sam symbol. Po prostu nie chciał mieć Oka Horusa, bo ja je
miałam.
- Nie chcesz mieć takiego samego znaku
jak ja, bo jestem kobietą, tak? – spytałam cicho.
- Nie – odpowiedział natychmiast. – Po
prostu nie wierzę w te wszystkie Horusy, Bastety i inne.
Wzruszyłam ramionami. Nie miałam nawet
krzty nadziei, że uwierzy w jakiegokolwiek boga. On po prostu wierzył w siebie
i swoją władzę.
~*~
No i ujawniłam wielką tajemnicę Earth.
Wkraczamy teraz na tereny, gdzie kończy się temat przewodni „Harry’ego
Pottera”, a zaczyna się moja kreatywność. Więcej wyjawię w następnym odcinku.
Dedykacja dla Caitlin :*
~Olka
OdpowiedzUsuń20 maja 2010 o 21:31
Fajny rozdział i ładny szablon……….To Viktoria dowiedziała się o swoich przodkach, ale chyba smutno by jej było mieszkać samej w domu w Egipcie?………..Pozdrawiam.
21 maja 2010 o 13:32
UsuńBo przecież to i zmiana klimatu i kraju, to nie przeprowadzka z jednego miasta do drugiego, nie? xD
~Kada113
OdpowiedzUsuń20 maja 2010 o 21:43
Czy mi się wydaje, czy teraz będzie dużo o starożytnym egipcie? To źle… dlaczego wybierasz te tematycznie rzeczy, z których ja jestem nogą? Toż to ja mam pechaXD
21 maja 2010 o 13:33
UsuńNo, może nie jeszcze w tym momencie, dużo będzie, kiedy Voldek się odrodzi, Potter będzie w szkole… wiesz xD
~szarina
OdpowiedzUsuń21 maja 2010 o 06:53
Trzecia! też nie źle =)
21 maja 2010 o 13:44
UsuńGratuluję xD
~kochanka
OdpowiedzUsuń21 maja 2010 o 14:43
Kocham twoje opowiadania ! A to jest zniewalające, przeczytałam całe ale jakoś nigdy nie komentowałam, dlatego robię to teraz. Jest cudne… bardzo fajnie wszystko opisane i wgl…mogłabyś mnie informować o nowych częściach na nameofdeath i blakwings ?pozdrawiam
21 maja 2010 o 15:05
UsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba, oczywiście, mogę Cię informować, zaraz Cię dodam do linków.
~Caitlin
OdpowiedzUsuń21 maja 2010 o 17:52
Ojej, ojej, dla mnie?? ;* Dziękuję!! :*Mmm. Rzeczywiście, duża tajemnica. Tego się nie spodziewałam xD Potomkowie władców Egiptu… Świetne! :)Ciekawe, co by było gdyby się dowiedział ojciec Victorii. I czy Sokaris wie…? ;)Pozdrawiam ;*
21 maja 2010 o 19:19
UsuńNie, Sokaris nie wie i się prawdopodobnie nie dowie. Cóż, gdyby dowiedział się ojciec, to by odebrał Earth dom i wszystko xD I jeszcze opieprzył za ukrywanie tajemnicy xD
~Caitlin
Usuń21 maja 2010 o 20:43
Wrrrredny! Nie dość że zdradza Earth, to jeszcze jest taki…. No, taki! xD
21 maja 2010 o 22:35
UsuńNo właśnie, jest taki! Widzę, że go wszyscy bardzo lubicie xD
~Shizza
OdpowiedzUsuń21 maja 2010 o 18:03
Ten nowy szablon jest lepszy od poprzedniego, o wiele bardziej czytelny. A co do odcinka, to jeśli mam mówić obiektywnie mi się podobał. Ale mi osobiście Egipt źle mi się kojarzy, bo ze szpanerskimi hotelami i absolutnie wszystkim nastawionym na turystów, a nie z tajemnicami. Sam pomysł jednak mi się podoba, jestem ciekawa, jak rozwinie się ten wątek.
21 maja 2010 o 19:22
UsuńNo, mnie się akurat Egipt ze starożytnością kojarzy, bo niegdyś bardzo się tym interesowałam xD
~kochanka
OdpowiedzUsuń21 maja 2010 o 21:20
emm, nie wiem . mroczne ? anioły i demony ?
~kochanka
OdpowiedzUsuń21 maja 2010 o 21:23
może być inne . tam chyba najbardziej pasuje .
21 maja 2010 o 22:33
UsuńDobrze, zaraz dodam xD
~Arancio
OdpowiedzUsuń21 maja 2010 o 21:24
Oczywiście mi się podoba ;]Egipt? Hm… ciekawie. Zamieszka tam z Tomem? Bo w sumie sama byłaby trochę samotna.Zasatanawiam się też, czemu Tom nie chciał mieć Oka Horusa… ? Bo domyślam się, że kłamał, gdy mówił, iż nie wierzy w takie rzeczy.PS. Na ‚Arancio’ już nie piszę, więc o NN informuj mnie na moim drugim blogu.[nowa-wsrod-niesmiertelnych]
21 maja 2010 o 22:30
UsuńDobrze, zaraz zmienię xD A myślisz, że bez Toma czułaby się mniej samotna? Cały czas by tylko podróżował, w domu siedziałaby sama xD
~Arancio
Usuń24 maja 2010 o 12:20
W sumie masz rację, ale i tak na jej miejscu wolałabym mieszkać z Tomem, nawet gdyby wyjeżdżał xP
24 maja 2010 o 15:02
UsuńPewnie, że tak. Victoria musi mieć kogoś w łóżku xD Pardon, ale dziś jestem dziwnie zboczona, może dlatego, że musiałam przeczytać kilka owych scen, bo w następnym rozdziale będzie xD
bu.13@op.pl
OdpowiedzUsuń21 maja 2010 o 22:16
świetny ten nowy wygląd bloga :). Rozdział również świetny. ;)pozdrawiam .[ felicita-e-gioia ]
21 maja 2010 o 22:28
UsuńMerci xD
~Czar_Na
OdpowiedzUsuń22 maja 2010 o 11:11
Ciekawe opowiadanie… Raczej nie czytam opowiadań w czasach Riddle’a… A w ogóle kiedyś czytałam…? To moje pierwsze opo o takiej tematyce jakie czytałam i bardzo mi się spodobało. Earth zdradziła Victrii swój sekret, ciekawe… W ogóle, super rozdział. Pisz szybko ciąg dalszy. Życzę weny. Pozdrawiam :*
22 maja 2010 o 11:14
UsuńNo, ja widziałam raczej opowiadania o czasach Riddle’a, ale autorki nie wymyślają raczej swoich bohaterek, tylko na „ukochaną” Toma wybierają Bellatriks xD
~PauLina
OdpowiedzUsuń22 maja 2010 o 14:38
Bum Bum Bum Świetny rozdział :))Zresztą szablon też, i chyba długo tu nie zabawi ??
22 maja 2010 o 21:07
UsuńWłaśnie długo, bo jest na temat xD
~Allelek
OdpowiedzUsuń23 maja 2010 o 15:56
już nie mogę sie doczekać nastepnego rozdziału, bede codziennie zagladać czy sie przypadkiem nie pojawił. Ten pomył z egiptem i wgl wydaje sie strasznie ciekawy :D
23 maja 2010 o 15:57
UsuńNo, tak nagle na mnie zstąpił, już myślałam, że będę musiała jakoś żałośnie zakończyć siódmą klasę i do osiągnięcia potęgi Voldemorta będę miała zero pomysłów, a tu tak nagle cudna wena przyszła xD Już mam cały plan spisany xD
~Pepa
OdpowiedzUsuń24 maja 2010 o 07:09
To Tom będzie władcą Egiptu ; pBardzo fajny rozdział ; DDD
24 maja 2010 o 14:58
UsuńPewnie, już jest władcą czarodziejów, faraonką może być Victoria xD
~Załoga KO
OdpowiedzUsuń24 maja 2010 o 13:43
OCENIALNIA. Pragniesz rzetelnej oceny? a może chdesz się sprawdzić jako krytyk opowiadań blogowych? nie czekaj i wejdź na kawiarnia-ocen.blog.onet.pl – by poznać szczegóły:)
~Merimaat
OdpowiedzUsuń20 sierpnia 2011 o 18:36
Pomysł z Egiptem ok, ale co Ty dalej zrobiłaś? Jaka Dżahmes? Jak już to Jahmes albo najwyżej grecka forma Ahmose, Ahmosis. Po drugie – Amenhotep I miał owszem żonę – Meritamon, ale współczesna nauka jeszcze nie odnalazła żadnego dowodu, by mieli dzieci. Amenhotep I miał dziecko – Amenemhata ze związku z Jahhotep II, ale dziecko nie przeżyło, bo władzę przejęła linia boczna dynastii tzw. Tutmozydzi. Wracając do Jahmes – Meritamon to chciałam zauważyć, że to żona o ironio! Amenhotepa II, syna Thotmesa III. Jak Ty w ogóle połączyłaś te postacie? Jeśli piszesz i włączasz historię w swoje opowiadanie to czyń to chociaż dobrze, tak by była prawdziwa.Skąd w ogóle wytrzasnęłaś informację o „tej” parze? Wybacz, ten ton, ale nie lubię, gdy przeinacza się historię Kemet.
21 sierpnia 2011 o 18:22
UsuńZ neta. Ja wiem, że to imię pisze się „Jahmes”, chyba nawet w „słowniczku” mam tak napisane. Ale strasznie mi się kojarzy z Jamesem Potterem, a tego typka nie trawię xD