Do Hogwartu wróciłam następnego ranka.
Było jeszcze bardzo wcześnie, gdy wemknęłam się cicho do dormitorium Ślizgonów.
Matka zaproponowała, że mnie podrzuci, bo i tak ma coś do załatwienia w
Hogsmeade, ale odmówiłam. Już doskonale potrafiłam się teleportować. No i
wolałam, żeby matka raczej podholowała ojca do domu. Był tak spity, że ledwo
trzymał się na nogach. W ogóle goście dużo wypili, Sokaris i Ivy w miarę się
pilnowali, bo następnego dnia wyjeżdżali na miesiąc miodowy do Australii. Też
sobie miejsce wybrali… Jadowite pająki, węże, skorpiony… Mogę liczyć na to, że
w prezencie przywiozą mi taką czarną wdowę, a ja ją wsadzę ojcu w gacie? Może w
końcu przestałby się pchać tam, gdzie nie powinien, kiedy go pająk pozbawi
pewnego narządu?
Była godzina piąta rano, gdy zziębnięta i
zmęczona po całonocnej imprezie wśliznęłam się do swojego łóżka. Midnight
ułożył się obok mnie. Zawsze spał ze mną, chyba że akurat nocował u mnie Tom.
Mogę powiedzieć, że to całe wesele było
tylko stratą czasu. Mojego czasu. Po co w ogóle mnie tam ciągnęli? Dla nich
była to ważna i ekscytująca uroczystość, to jasne, dla mnie zaś noc stracona na
siedzenie przy stoliku.
Ledwo zasnęłam, już musiałam wstać.
Żelazny budzik zadzwonił, wydając z siebie przeraźliwy, drażniący dźwięk. Wzdrygnęłam
się i usiadłam na łóżku. Mimo że przespałam te trzy godziny, byłam bardzo
zmęczona. Powoli przebrałam się w szatę szkolną, co chwilę ziewając.
Spakowałam torbę i poszłam do salonu. Co
prawda nie miałam nawet nadziei, że Tom tam będzie, o tej potrze na pewno
siedział już w bibliotece. Zwykle wstawał bardzo wcześnie. Ale nie zaszkodziło
przecież sprawdzić.
Ku mojemu zdumieniu zobaczyłam Riddle’a
na drugim końcu salonu. A właściwie jego plecy. Dogoniłam go i chwyciłam za
rękę. Tom wzdrygnął się.
- Victorio, ale masz zimne ręce –
zauważył. – I strasznie kościste.
- Nie, zdaje ci się.
Riddle objął mnie w talii i wyprowadził z
dormitorium.
- Jak się bawiłaś na weselu? – zapytał,
kiedy weszliśmy do Wielkiej Sali. Parsknęłam śmiechem.
- Ty sobie żartujesz? – zadrwiłam. – Cały
czas siedziałam przy stole. To był najnudniejszy ślub, na jakim byłam. Już
pogrzeby są ciekawsze.
Usiadłam na swoim miejscu, a moja ręka
instynktownie powędrowała w stronę dzbanka z kawą. Nalałam sobie trochę do
szklanki i wypiłam jednym haustem. Riddle w tym czasie smarował sobie tosty
dżemem. Ledwo nalał sobie do pucharu soku pomarańczowego, ja już wstałam.
- Zaraz, a ty dokąd? – spytał, z trudem
przełykając kawałek tosta.
- Do łazienki, spójrz na mój stan, nie
mogę tak iść na transmutację – odparłam. – Zjadłam śniadanie, o co ci chodzi?
Myślałam, że dasz mi już spokój z tym jedzeniem.
Tom zmrużył oczy.
- Nie kłamię, zjadłam dwa tosty, minie
trochę czasu, zanim znów zacznę normalnie jeść – dodałam.
Riddle nic nie powiedział, tylko
odprowadził mnie wzrokiem do drzwi.
Czym prędzej podążyłam do najbliższej
damskiej łazienki. Na szczęście nikogo w niej nie było. Weszłam do pierwszej
lepszej kabiny i zamknęłam drzwi na zasuwkę. Nie mogłam tego w sobie dłużej
tłumić, czułam się przez ten posiłek gruba, miałam wyrzuty sumienia, że dziś
zjadłam tyle na śniadanie, a wczoraj skonsumowałam kawałek tortu i innych
rzeczy z nudów, niż powinnam. Musiałam się tego pozbyć.
Łazienkę opuściłam lekka i o wiele
spokojniejsza na duchu. Pozbyłam się wszystkiego, co by mi przeszkodziło w
chudnięciu.
Gdy dotarłam pod klasę McGonagall, Tom
już tam był. Wyglądał tak, jakby na mnie cały czas czekał. Ręce miał
skrzyżowane na piersiach, stukał palcem w przedramię, wpatrując się we mnie
podejrzliwie.
- A gdzie to się tak długo było? –
zapytał. – Bo wyglądasz, jakbyś wracała skądś
tam.
- Czyli? – spytałam. – Byłam w kiblu, jak
mówiłam, ale spotkałam tam Bellę i się trochę zagadałyśmy.
Było to oczywiście kłamstwo, ale przecież
musiałam coś wymyśleć, dlaczego mnie tyle czasu nie było. Zdaje mi się jednak,
że Tom coś podejrzewał, musiałam jakoś zatuszować sprawę.
- Ach. Ja tam nie widziałem, żeby szła do
łazienki – stwierdził, nadal przyglądając mi się podejrzliwie.
Przewróciłam teatralnie oczami.
- No jasne, że jej nie widziałeś –
odpowiedziałam takim tonem, jakby to było oczywiste. – To damska toaleta, facetom wstęp wzbroniony. Chyba, że ty czujesz się kobietą.
Wzruszyłam ramionami i weszłam do klasy
za Elizabeth Nott.
Przez całą transmutację Tom, zamiast
transmutować szopa, przyglądał mi się z uwagą. Rozproszona tym, dźgnęłam
swojego w oko, podczas gdy McGonagall przechodziła obok mojego stolika, za co
odjęła Slytherinowi pięć punktów.
- I co, dumny jesteś z siebie? –
wysyczałam, kiedy opuszczaliśmy klasę, żeby pójść na numerologię, której
nauczał teraz Dumbledore.
Nie musiałam pytać. Riddle wyglądał na
zachwyconego. Cóż, jego nowa taktyka nie odniosła jednak żadnych rezultatów, bo
ja ani myślałam przerwać diety. Podczas numerologii humor go nieco opuścił, zaś
na eliksirach był już tym samym spokojnym i milczącym Tonem.
Po lekcji Slughorn kazał mi na chwilę
zostać.
- O co chodzi, panie profesorze? –
zapytałam, myśląc gorączkowo, co mogłam przeskrobać. Może McGonagall doniosła
mu, że dziabnęłam szopa różdżką w oko i będę miała kłopoty z tego powodu. Ale
szlabanu mi chyba nie da, prawda?
- To nic złego, nie bój się – wyjaśnił,
widząc niepokój, malujący się na mojej twarzy. – Sądząc po twoich postępach na
moich lekcjach, chciałbym zaproponować ci udział w dodatkowych zajęciach dla
bardziej utalentowanych uczniów.
Uniosłam lekko brwi.
- A zaproponował pan to Tomowi? – spytałam.
– Jest o wiele lepszy ode mnie.
- Nie, moja droga, Tom nie potrzebuje
żadnych dodatkowych lekcji, i bez nich wie dużo więcej.
- No cóż – mruknęłam. – Jeśli uczestniczy
w tym więcej uczniów, to czemu nie.
Slughorn od razu się cały rozpromienił.
- To cudownie, możesz przyjść jutro o
osiemnastej? – spytał, niby przypadkiem obejmując mnie w talii ręką i prowadząc
do wyjścia. – W sali numer szesnaście.
- Tak.
Pożegnał mnie i poszedł w stronę wyjścia,
aby udać się do Wielkiej Sali na obiad. Ja nie byłam głodna. Poszłam do salonu
Ślizgonów, żeby napisać pracę domową dla Dumbledore’a. Jutro nie będę miała na
to czasu, poza tym gdybym poszła na obiad, Tom zmuszałby mnie do jedzenia. A ja
nie miałam najmniejszej ochoty się z nim kłócić.
*
Na drugi dzień, w czwartek, za pięć minut
szósta, spakowałam swój kociołek, podręcznik do eliksirów i ruszyłam w stronę
wyjścia. W połowie drogi zatrzymał mnie Tom. Objął mnie obiema rękami, dzięki
czemu nie mogłam go minąć ani się mu wyrwać.
- Gdzie idziesz? – spytał.
- Slughorn kazał mi przyjść, założył
jakieś kółko, gdzie „bardziej uzdolnieni uczniowie” mają się dokształcać z
eliksirów – wyjaśniłam. – Ach, ciebie nie zaprosił, bo stwierdził, że za dużo
umiesz. Pytałam go.
Tom wzruszył ramionami.
- Aha, fajnie – mruknął, mało przejęty tą
sprawą. – Ale ty nic mi nie powiedziałaś.
- Wyleciało mi z głowy.
Było to prawdą, bo wczorajszego wieczora
odkryłam nową fałdkę tłuszczu, więc musiałam się jej jakoś pozbyć, dlatego do
pierwszej w nocy robiłam tysiąc trzysta brzuszków. Tego dnia ledwo mogłam się
schylić, tak mnie wszystko bolało.
- Nie wiem, kiedy będę, nie czekaj na
mnie – powiedziałam, pocałowałam go w usta i wyszłam z dormitorium Ślizgonów.
Droga do klasy numer szesnaście nie
zajęła mi dużo czasu, mimo że zatrzymał mnie Tom. Była to jedyna w lochu klasa,
której nikt od dawna nie używał. Bo reszta opuszczonych sal była zbyt daleko,
żeby którykolwiek z uczniów się tam zapuszczał, nie zgubiwszy uprzednio drogi
powrotnej. Zapukałam więc i weszłam do środka.
W klasie siedziała tylko trójka uczniów.
Jakiś Puchon z czwartej klasy i dwie Krukonki, jedna z piątej, druga z siódmej
klasy. Slughorn uśmiechnął się szeroko na mój widok.
- Cieszę się, że przyszłaś – powitał
mnie. – Czekamy jeszcze na Lily i Billa.
Jakąś minutę później do drzwi ktoś
nieśmiało zapukał, po czym weszły dwie osoby. Owa nieprzyjemna Gryfonka z
pierwszej klasy i William Yaxley, trzynastoletni Ślizgon.
- Dobry wieczór wszystkim – przemówił
Slughorn. – Teraz, kiedy już jesteśmy w komplecie, pragnę wam przedstawić
Victorię Hortus. Choć zapewne już ją znacie.
Tylko Lily Evans dała do zrozumienia, że
mnie nie zna, unosząc brwi. Znów poczułam okropną niechęć do tej dziewczyny.
Slughorn powiedział nam, że dziś mamy mu
przygotować eliksir roztapiający. Każda osoba, która go spożyła, dostawała tak
wysokiej gorączki, że jej kości i mięśnie mogły się roztopić, jeśli szybko nie
podało się antidotum. Co prawda nie mam pojęcia co gorączka ma do konsystencji
i stanu skupienia kości i mięśni, ale nie protestowałam, tylko zabrałam się do
ważenia mikstury.
Po dwóch godzinach roboty Slughorn ocenił
mój wywar na zachwycający. Tylko starsza z Krukonek, Muriel Key zrobiła go
lepiej ode mnie. Z lubością obserwowałam jak Lily Evans z zawiedzioną miną
pakuje swoje rzeczy do kociołka i opuszcza klasę bez pożegnania. Dobrze tak
smarkuli, niech wie, kto tu rządzi.
~*~
Coś ostatnio za często tu notki dodaję,
może powinnam zrobić sobie przerwę, hmm? Nie będę się rozgadywać, bo muszę
jeszcze skończyć gazetkę o Katyniu na historię. Dedykacja dla Arancio :*
PS: Jak się podoba nowy szablon? Zrobiłam
go, aby pasował do najnowszych odcinków xD
~Jaenelle
OdpowiedzUsuń6 kwietnia 2010 o 14:22
Pierwsza? Biorę się za czytanie.
~Jaenelle
OdpowiedzUsuń6 kwietnia 2010 o 14:22
Pierwsza? Biorę się za czytanie.
6 kwietnia 2010 o 14:23
UsuńOui xD
~Jaenelle
OdpowiedzUsuń6 kwietnia 2010 o 14:31
Przepraszam, przez przypadek dwa razy mi się wklepało. Co do rozdziału to mi się strasznie podoba. Tysiąc trzysta brzuszków? Wow, współczuję jej. A szablon też wspaniały i pasuje do odcinków, to prawda.
6 kwietnia 2010 o 14:46
UsuńSpoko xD Nom, ja mam problem z 50-sięcioma xD
~Arancio
OdpowiedzUsuń6 kwietnia 2010 o 15:03
Och! Dziękuję Ci bardzo za dedykację ;)Rozdział bardzo ciekawy. Ale kurcze, strasznie mnie intryguje ta sprawa ze Slughornem… No bo co on chce od Victorii?A w ogóle to ona wpadnie w anoreksję albo coś innego jej się stanie przez tą dietę (jeśli można tak nazwać zwracanie posiłków :P).Nowy szablon mi się podoba, chyba nawet bardziej niż poprzedni.[arancio.blog.onet.pl]
6 kwietnia 2010 o 15:16
UsuńNo, ona sama to zwracanie prowokuje, podkreślę to xD
~Caitlin
OdpowiedzUsuń6 kwietnia 2010 o 15:11
Nieeee, nie! Dlaczego Victoria znów się odchudza?! :(Proszę Cię, nie rób im (Tomowi i jej) tego xDHaha, Lily chyba musi się jeszcze podszkolić w eliksirach, nim będzie lepsza od Victorii i reszty starszych osób.Super rozdział, a ja wcale nie uważam że za często dodajesz tu notki :)Pozdrawiam ;*I jeszcze raz dziękuję za szablon :D
6 kwietnia 2010 o 15:17
UsuńDlaczego? Jeśli Victoria trochę schudnie i zobaczy, że już jest w porządku, to przestanie. Chyba xD
~Caitlin
Usuń6 kwietnia 2010 o 17:29
Na razie (wd Toma) jest już za chuda xDwięc nigdy nic nie wiadomo xD
6 kwietnia 2010 o 18:07
UsuńBo Tom lubi puszyste kobiety, żeby miał się do czego przytulić xD
~Caitlin
Usuń8 kwietnia 2010 o 15:01
Ooo <3Jak słodko :)Chociaż nie wiem czy Voldemort byłby zachwycony tym określeniem jego osoby xD
9 kwietnia 2010 o 20:04
UsuńEtam, najwyżej by walnął jedną avadą, no, ewentualnie dwoma xD
~Olka
OdpowiedzUsuń6 kwietnia 2010 o 15:28
Fajny rozdział i ładny szablon……..Viktoria chyba trochę przesadza z tym odchudzaniem.Mogłaby już przestać. ………..Pozdrawiam.
6 kwietnia 2010 o 19:24
UsuńNiech jeszcze trochę się poodchudza, niech jakaś akcja będzie xD
~Amanda
OdpowiedzUsuń6 kwietnia 2010 o 16:23
Nie za często tylko za rzadko! I niech już Victoria nie ma tych ludzkich problemów z wagą. x) Kiedy następny rozdział?
6 kwietnia 2010 o 19:27
UsuńNie wiem, kiedy. Niby mam już pół notki następnej, ale mam jeszcze kilka blogów, no i jest kwiecień, mam egzaminu, naukę… postaram się w sobotę dodać, chyba że wtedy będę na Selene pisać xD
~Arancio
Usuń8 kwietnia 2010 o 14:58
Hm… Mam nadzieję, że jednak w sobotę uda Ci się coś dodać ;DA o czym jest Twój drugi blog? Też opowiadanie? Jeśli tak, to mogłabym adres?[arancio.blog.onet.pl]
9 kwietnia 2010 o 19:58
UsuńPowiem szczerze. Nie drugi, tylko cztery. Mam cztery blogi. Ten, Selene-Snape, Siostrzenica-Czarnego-Pana i Czworka-Hogwartu xD
KaAsienia
OdpowiedzUsuń6 kwietnia 2010 o 17:05
Chcesz wiedzieć, co o Twoim blogu sądzą PIRACI? Dowiedz się! Wejdź na oceny-pirata.blog.onet.pl i zgłoś się do oceny. Chętnie podpowiemy Ci co nam się podoba, a co należałoby zmienić. Zapraszam;)
~Gris
OdpowiedzUsuń6 kwietnia 2010 o 20:06
Eh a ona znowu sie odchudza…Oby tylko nie zasłabła. No ale przynajmniej z eliksirów odnosi sukcesy. Rozdziały rzeczywiście często ostatnio się pojawiają. Ale to bardzo dobrze xD Lubię to opowiadanie. A szablon świetnie pasuje do odcinków hehe i jest całkiem ładny xDPozdrawiam!
7 kwietnia 2010 o 21:09
UsuńMyślałam, że czcionka trochę zbyt taka… dziwna, ale szara niepasowała, ta jest w pożądku xD
~Mira
OdpowiedzUsuń6 kwietnia 2010 o 22:47
Wprowadzenie do Twojego opowiadania tych potyczek z wagą było błędem – takie rzeczy nie zdarzają się w fantastyce… to są jakby „zbyt ludzkie” problemy xD Życzę miłego pisania bo ogólnie świetny blog
7 kwietnia 2010 o 21:06
UsuńSkąd wiesz? Victoria nie jest aż tak fantastyczna, wprowadzam to, co uważam za słuszne, sądzę, że to miła ludzka odmiana po tej całej magii xD
~Tajemnicza .
OdpowiedzUsuń7 kwietnia 2010 o 16:17
mam nadzieję ,że tom niedługo odkryje że ona się staje anorektyczką . jeszcze jakiś eliksir na odchudzanie może zrobi ? jej . tragedia .przeczytałam twoje opowiadanie od początku , kilka dni mi to zajęło . bardzo wciąga . świetnie piszesz . dobrze dobrane ( i ładne ) zdjęcia bohaterów . najbardziej podoba mi się tom swoim charakterem . pięknie piszesz , czekam na jeszcze i życzę weny , weny i jeszcze raz weny ; )
7 kwietnia 2010 o 21:08
UsuńNo, jak Tom odkryje, co się święci… nie będzie zachwycony xD I bardzo się cieszę, że Ci się podoba, niewielu jest takich, którzy moją pracę doceniają, wolą krytykować, choć sami się nie pochwalą swoją pracą xD
~Tajemnicza
Usuń8 kwietnia 2010 o 20:15
spoko , pisz dalej . bo masz talent i powinnaś go rozwijać … chociażby dla twoich wiernych czytelników ;)
9 kwietnia 2010 o 19:49
UsuńTak, zaniedługo mogą mnie opuścić przez jakąś wulgarną osobę, która za swój cel uważa obrażanie innych xD
~Tajemnicza
Usuń9 kwietnia 2010 o 22:27
Eee tam , wcale nie ;) Chyba ,że zaczniesz pisać wulgaryzmy bez cenzury. Mi osobiście by to nie przeszkadzało , codziennie słyszę przecież w szkolę . każdego rodzaju , wierz mi .. hehe .
9 kwietnia 2010 o 23:05
UsuńNie nie, ja do wulgaryzmów przywykłam, cały czas ktoś je pod moim adresem wysyła. Chodziło mi o to, że ktoś z błotem mojego bloga zmieszał, to było przykre, naprawdę.
~Tajemnicza
Usuń10 kwietnia 2010 o 11:31
Bo ludzie to chamy . Zazdroszczą i tyle .
10 kwietnia 2010 o 12:51
UsuńByć może xD
~Tajemnicza
Usuń10 kwietnia 2010 o 20:48
A kiedy nowy post ,bo nie mogę się doczekać ; ) ?
11 kwietnia 2010 o 09:19
UsuńWczoraj nie mogłam dodać, jak w informacji napisałam. Ta tragedia narodowa, żałoba i w ogóle… Już sama śmierć prezydenta mnie zszokowała, a zginęło o wiele więcej ludzi i to w Smoleńsku, a temat tamtych zbrodni z 1940 roku już jest dla mnie wielkim ciosem. Może coś mi się uda dzisiaj napisać, ale nie gwarantuję.
~Tajemnicza
Usuń12 kwietnia 2010 o 18:56
Ok. No jasne , ja też przeżyłam szok . Normalnie taka tragedia … straszne . [*]
12 kwietnia 2010 o 19:26
UsuńDla mnie ta katastrofa tylko przypieczętowała sprawę z Katyniem. Byłam bardzo przeczulona na jego punkcie, teraz jest o wiele gorzej.
~Tajemnicza
Usuń14 kwietnia 2010 o 19:31
Ja również . Masakra .
kitty_17@op.pl
OdpowiedzUsuń7 kwietnia 2010 o 23:08
Nie doczytałam jeszcze do końca, wszystkich notek, ale jestem w trakcie. Obiecuję skomentować, jak tylko skończę czytać.W czasie wolnym od pisania nowego, dobrego rozdziału zapraszam cię do siebie. http://namidairo.blog.onet.pl/ Dopiero zaczynam, ale mam nadzieję, że ci się spodoba i będziesz czytała kolejne rozdziały.Pozdrawiam.
9 kwietnia 2010 o 20:03
UsuńWhahaha, w czasie wolnym? No, to było śmieszne xD Ale oczywiście wejdę i zobaczę xD
~Satia
OdpowiedzUsuń8 kwietnia 2010 o 12:36
No, właśnie widzę. Wiedziałam! Cholen*der! Co ona wyczynia?! Ja nie rozumiem, jak można sobie nie zdawać sprawy, że się popada w takie wariactwo? Przecież ona już jest chuda jak szkielet:/Hm… zajęcia dla bardziej utalentowanych? Jakoś wątpię, żeby o to chodziło. Ciekawa jestem, czego tak naprawdę Slughorn chce. Podejrzana sprawa.Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że jednak Tom odkryje, co się święci i jakoś zareaguje. Ostatecznie bystrości mu odmówić nie można;) A i Lily przecież była od nich znacznie młodsza. Chyba, że nie trzymasz się książki w tym punkcie:)Notka super. I wcale nie za często:*
9 kwietnia 2010 o 19:39
UsuńNo pewnie, że ma coś innego na myśli xD Ale sprawa ujrzy światło dzienne dopiero po moich egzaminach xD Że co proszę? Nie czytałam? Każdą książkę czytałam minimum 15x xD Musiałam przecież odmłodzić Victorię i Toma, z myślą o przyszłości oczywiście. Bo teraz to nie odgrywa większego znaczenia. No, raczej może trochę utrudnia obliczanie dat, ale później będzie to bardzo, bardzo istotne xD
~Pepa
OdpowiedzUsuń8 kwietnia 2010 o 19:20
Wydaje mi się ze Tom ma upodobania do szkieletów…Będzie mu nie długo przypominała żywą śmierć.Droga Frozenko dotarłam do twego kolejnego bloga, którego przeczytałam z WIELKIM zaciekawieniem.Byś mogła mieć jeszcze więcej tych blogów, xDChodź jak na przeciętnego ludzia; p Masz ich sporo=]
9 kwietnia 2010 o 17:51
UsuńNo, tak dokładnie to Tom jeszcze nie wie, jak wygląda obecnie Victoria bez ubrania. Ale już niedługo się dowie xD Ano, kiedy Selene zakończę, natychmiast zakładam coś nowego, przecież gdybym miała choć minutę wolnego czasu, to bym nie miała co ze sobą zrobić. Siedzieć bezczynnie przed telewizirem albo grać na kompuiterze w gry? Lol xD
~Pepa
Usuń10 kwietnia 2010 o 20:26
A wiadomo chociaż o jakiej tematyce był nowy blog ?? ;p
11 kwietnia 2010 o 09:15
UsuńDokładniej trzy blogi, ale jak Selene zakończe, to założę jeden. Oczywiście, mam już adres wybrany, mam tylko nadzieję, że nikt mi nie podbierze xD Mam kilka szablonów i dość sporo rozdziałów, więc o jakiej tematyce to wiem od pół roku xD Bo Selene miałam zakańczać w ostatni dzień wakacji 2009, ale przyszedł mi pomysł z Charity i paę innych detali, więc musiałam przedłużyć xD
Eles____
OdpowiedzUsuń9 kwietnia 2010 o 15:58
Wiesz co? Jak czytałam o tych całych jej „fałdkach na brzuchu”, to miałam ochotę parsknąć śmiechem. A gdy zwymiotowała, aż sama poczułam ochotę na pawia… Ważyła 57 kilo w wieku 17 lat? Kobieto, to już stanowczo za mało, a ona się jeszcze odchudzała… xD.
9 kwietnia 2010 o 17:47
UsuńOna waży tyle co ja xD Ja ważę 57 kilo i mam 170 cm wzrostu. Jak Victoria. Niech przynajmniej jedna z mioch bohaterek męczy się z takim gigantycznym wzrostem xD
~Caitlin
OdpowiedzUsuń11 kwietnia 2010 o 00:10
Zapraszam na IV rozdział na the-reason-to-cry.blog.onet.pl;*
~Octave Misumenos
OdpowiedzUsuń16 kwietnia 2010 o 15:48
szablon bardzo mi się podoba (może dlatego że sama nie mam szabloniarskich zdolności xD) ale Victoria trochę (czyt. bardzo) przesadza. I z tym wysiłkiem fizycznym i z wymiotami. Gdy pierwszy raz wspomniałaś o odchudzaniu to myślałam że będzie tak „lajtowo” ale teraz to bulimia! No ale ciekawie będzie jak ją Tom zobaczy… Ale będzie jazda xD
16 kwietnia 2010 o 17:41
UsuńNie bulimia. Anoreksja. Bulimia jest wtedy, kiedy się człowiek nażre byle czego i idzie się zżygać. A Victoria nie je dużo xD