— Pilnujesz kota?
— Tato…
— Uważaj na parasol, w zeszłym
miesiącu już jeden zgubiłaś.
— Daj jej już spokój, Henryku, jak
zgubi, to się dośle drugi… Żebyś tylko się nie ważyła bez niego wychodzić.
— Oczywiście! Się dośle! Z tym dzieckiem co rusz musi się coś dziać, za chwilę
głowę zgubi…
— Kochanie…
— Dość już tego babskiego gadania!
No, chodźże szybciej, dziewczyno, bo do dupy pojedziesz, a nie do szkoły… A ty
siedź już cicho, zachowaj dla siebie te swoje mądrości… Będziesz siedzieć z
bratem, rozumiemy się? W takiej sytuacji może kogoś poznasz, bo inaczej nie
wróżę ci wielkich przyjaźni.
Mężczyzna chciał coś dodać na temat
córki, ale dziewczynka już się nie dowiedziała, jaka jeszcze jest, bo zza jej pleców niespodziewanie wypadła
ciemna, ruchliwa postać, robiąc dużo hałasu — jej o rok starszy braciszek
ubrany w nowiutką szkolną szatę dryblował między dziesiątkami nóg i błąkających
się kotów, a rechotał przy tym jak wariat. Nim jedenastolatka się zorientowała,
chłopiec wyrwał jej z ręki koronkowy parasol i pognał do swoich kolegów. Zanim
siostra go dogoniła, zdążył powyginać wszystkie druty. W swojej czteroosobowej
paczce po raz kolejny stał się bohaterem, choć dziewczynka w tej chwili miała o
nim zupełnie inne zdanie.
— Mówiłem? Ślepa
jest. — Chłopak specjalnie odczekał z komentarzem, aż siostra
znajdzie się na tyle blisko, aby go usłyszeć.
— Złośliwy jesteś. Oddaj
to — zwróciła się do brata, ignorując pozostałą trójkę ubranych w
pachnące nowością szaty uczniów.
— Bo co, bo poskarżysz się mamusi?
No to leć, może jeszcze zdążę dostać lanie!
Chłopiec cisnął jej parasol pod nogi, po
czym cała czwórka szybko zniknęła w tłumie podnieconych uczniów i
zdenerwowanych opiekunów. Jedenastolatka zacisnęła zęby, choć w środku miała
ochotę się rozpłakać. Bardzo długo czekała na ten dzień, a kiedy wreszcie
nadszedł, postanowiła, że nic go jej nie zepsuje. Nawet kolejna przykrość ze
strony brata. Schyliła się po zepsuty parasol i rozejrzała się za rodzicami,
którzy jak zwykle odpowiedzieli biernością na zachowanie syna. Peron dziewięć i
trzy czwarte był pierwszym tak zatłoczonym miejscem, jakie dziewczynka w życiu
widziała, choć starała się nie okazywać zdziwienia. Dobiegała jedenasta, ale co
starsi uczniowie zdawali się nie zwracać na to uwagi, gawędząc niefrasobliwie
ze swoimi rodzicami, dziadkami lub kolegami. Choć dziewczynka miała już na
sobie szkolną szatę, była jedną z niewielu osób, które zdążyły się przebrać —
stała w gąszczu wielobarwnych mugolskich fraków, sukni, podomek i nocnych
koszul, wśród których ciężko było wypatrzeć mamusię i tatusia. Przez chwilę
stała jak sparaliżowana, rozglądając się gorączkowo po twarzach dorosłych, ale
grupka ładnych nastolatek postanowiła przenieść się już do wagonu, odsłaniając
rumiany, wąsaty profil Henryka Hortusa. Serduszko podskoczyło w piersi
dziewczynki, a ona natychmiast ruszyła w stronę ojca, bojąc się, że ten był
gotów znowu zniknąć jej z oczu.
Rodzice stali kilka metrów na prawo od
miejsca, w którym jedenastolatka ich zostawiła; matka pospiesznie trefiła włosy
syna, który przybrał wyraz twarzy aniołka, natomiast jej mąż stał nieopodal i
rozprawiał o czymś z jakimś chudym, garbatym mężczyzną.
— Mamo… — Dziewczynka nie
powiedziała nic więcej, tylko wyciągnęła w kierunku kobiety połamany parasol.
Postanowiła ostentacyjnie ignorować brata.
— Powygłupiałeś się, pożartowałeś,
ale masz się siostrą opiekować, rozumiesz? Tak, jak powiedział tata. Wiesz, że
ona sobie sama nie poradzi. Proszę, gotowe.
Ostatnie zdanie było skierowane do córki,
która natychmiast wzięła od matki błyskawicznie naprawiony parasol i szybko
schowała za pazuchę, mając nadzieję, że nie będzie musiała go już dzisiaj
rozkładać. Na zewnątrz było naprawdę ładnie, a co młodsze dzieci na peronie
przyglądały jej się ze zdziwieniem i szeptały coś do swoich rodziców.
Przecież nie pada. Dziwaczka, przemknęło jej
przez myśl.
— Chodźmy, zajmiecie jakieś
przyzwoite miejsca.
Na to oczy dziewczynki momentalnie
wypełniły się łzami. Poczuła, jak coś wielkiego i ciężkiego spadło jej na dno
żołądka, a gardło zacisnęło się nieprzyjemnie; mogła tylko wykrzywić usta w
paskudnym grymasie — tatuś zabraniał jej płakać.
— Psiakrew, a ty czemu znowu
ryczysz, dziecko? — Henryk wiedział, kiedy odwrócić uwagę od
garbatego czarodzieja i zwrócić ją na córkę.
— Nie ma Midnighta,
zobacz! — wyjęczała, wskazując na rozwiązane rzemyki przy klapie
wiklinowego kosza.
Wzrok matki natychmiast padł na
dwunastoletniego chłopca, który już nie potrafił utrzymać poważnej miny. Był z
siebie dumny i nie mógł się doczekać, aż opowie kumplom o kolejnym znakomitym
dowcipie, który zrobił tej beksie. Za to Henryk nie wyglądał na zachwyconego,
ale jego zły humor nie miał żadnego związku ze złośliwym żartem syna.
— A nie mówiłem, żebyś pilnowała
kota? — warknął, wciskając córce w ramiona pusty koszyk. — Trzymaj
to… Nie ma już czasu, pociąg odjeżdża za pięć minut.
— Ale Midnight…
— Matka zostanie i go poszuka. Jak
nie potrafi zapanować nad synem, to będzie się szlajać po peronie i szukać
kota, trudno. Zabieraj kufer i idziemy.
Popchnął płaczącą córkę i rechoczącego
syna w kierunku czerwonego pociągu, przy którym kluczyło się coraz więcej
uczniów i dorosłych, chwycił żonę za łokieć i ruszył za dziećmi, wyrzuciwszy z
pamięci nieszczęsnego kota, małą tragedię młodszego dziecka i głupie żarty
starszego, bo myślami był już w gabinecie dyrektora Departamentu Transportu
Magicznego. Miał się spotkać z panem Yaxleyem dokładnie o jedenastej
trzydzieści, a przecież nie mógł rozpocząć dnia pracy bez skrytykowania jednego
ze swoich podwładnych, więc musiał się pospieszyć, jeśli chciał wzorowo
wypełnić ten obowiązek. Pomógł wsiąść pochlipującej córce do wagonu, wpakował
do środka dwa wielkie kufry i wycofał się, żeby inne dzieci mogły wejść do
środka.
— Nie będę z t-tobą
siedziała. — Dziewczynka dopiero teraz odważyła się to powiedzieć
bratu, który jeszcze bardziej zachichotał z uciechy. — Wiem, że to ty
wyp-puściłeś Midnighta.
— Jeszcze bardziej się porycz, to może
do ciebie wróci ten głupi sierściuch.
Chłopiec odwrócił się na pięcie i
pomaszerował korytarzem na sam koniec ostatniego wagonu, ciągnąc za sobą swój
obity czarną skórą kufer. Jedenastolatka została sama, nie licząc oczywiście
kilkunastu nieustannie przepychających się koło niej nastolatków, których nigdy
dotąd nie widziała. Pomyślała, że chyba naprawdę będzie musiała poradzić sobie
sama, co nie było łatwe, bo w głowie wciąż miała zaginionego kota. Nie mogła
tego przeboleć.
Okazało się, że przesunięcie kufra stało
się trudniejsze, niż jej się wydawało. Na domiar złego w każdym z trzech
mijanych przedziałów ktoś siedział, a dziewczynka prędzej zgodziłaby się wrócić
do brata, niż poprosić kogoś obcego o miejsce. Dopiero gdy zajrzała przez szybę
do czwartego przedziału, dostała nagłego przypływu odwagi. Rozsunęła drzwi na
tyle, by móc wcisnąć do środka głowę, i zawołała cicho:
— Hej! Masz mojego kota!
W przedziale był tylko jeden chłopiec i
być może właśnie dlatego dziewczynka ośmieliła się na ten ruch. Siedział tuż
przy oknie tyłem do kierunku jazdy i patrzył na fragment małego tłumu dorosłych,
a na kolanach trzymał kota — identycznego, którego wypuścił jej brat. Na dźwięk
cichego, ale pewnego głosu dzieciak odwrócił głowę i pozwolił sobie na krótkie
zlustrowanie gościa. Uniósł ciemne brwi na widok zbolałej twarzy dziewczynki,
która, mimo czerwonych plam i pozlepianych łzami rzęs, była całkiem ładna i
chyba trochę niecodzienna. Od razu poznał, że ten pewny głos był mocno
przekoloryzowany, bo w zielonych oczach nie dostrzegł niczego prócz
płochliwości. Na głowie miała przekrzywiony, czarny kapelusz, spod którego
wystawały brązowe, potargane włosy.
— To dlatego
płakałaś? — zapytał cicho.
Miał miły głos, który dobrze współgrał z
ładnymi, ciemnymi oczami, regularnymi rysami twarzy i uczesanymi, kasztanowymi
włosami. Dziewczynka nie spodziewała się takiego pytania, miała po prostu
nadzieję, że zabierze Midnighta i czym prędzej się oddali, żeby poszukać sobie
jakiegoś pustego przedziału, dlatego błyskawicznie straciła pewność siebie,
choć wydawało jej się, że te duże, ciemne oczy i tak przejrzały jej duszę na
wskroś, a ich właściciel już wiedział, jak fatalnie się czuła. Zawahała się
przez chwilę, ale w końcu pokiwała w milczeniu głową. Jej policzki ani przez
chwilę nie przestawały płonąć.
— Czy mogę…?
— Siadaj.
Chciała zapytać, czy mogła odzyskać kota,
ale chłopiec uprzedził jej pytanie odpowiedzią, której nie oczekiwała usłyszeć.
Wyglądał na takiego, kto chciał spędzić podróż do Hogwartu w samotności. Mimo
to wspólnymi siłami wepchnęli kufer na półkę, a chwilę później siedzieli już
naprzeciwko siebie.
— Przyjechałaś sama?
— Nie, tam stoją moi
rodzice. — Wskazała dyskretnie palcem na tęgiego, łysiejącego
mężczyznę z wielkimi wąsami i uroczą, wysoką kobietę zerkającą nerwowo na
zegarek i naprzemiennie machającą do syna, który musiał wychylać się teraz
przez okno swojego przedziału. — Ale tatuś raczej mnie nie lubi…
— Ładny mi tatuś. Jak masz na imię?
— Victoria. Victoria Hortus. A ty? Twoi
rodzice już sobie poszli?
Twarz chłopca ani na chwilę nie zmieniła
wyrazu, ale głos miał trochę chłodniejszy, gdy odpowiedział:
— Tom.
Dziewczynka dopiero teraz zdała sobie
sprawę z gafy, którą popełniła. Zauważyła, że ów Tom miał na sobie wyblakłą,
podniszczoną szatę szkolną, która musiała być na niego trochę za duża, bo
podwinięte na dwa razy rękawy sięgały mu nadgarstków, a kufer leżący na półce
wysoko nad jego głową — w wielu miejscach przypalony, jakby ktoś
przykładał do niego płonący koniec różdżki. Victoria znów poczuła, że się zaczerwieniła,
ale tym razem było jej wstyd jeszcze bardziej niż wtedy, kiedy się rozpłakała.
Doszła do wniosku, że jej nowo poznany kolega musiał pochodzić z rodziny
mugoli, skoro przyszedł na pociąg sam. Nie mieściło jej się w głowie, że mugol
może przejść przez zaczarowaną barierkę i znaleźć się tutaj między czarownicami
i czarodziejami. Zrobiło jej się smutno, ponieważ zdążyła się już przywiązać do
tego Toma, ale dobrze wiedziała, że brat nie pozwoli jej się przyjaźnić z
mugolakiem.
Pociąg ruszył z delikatnym szarpnięciem,
a dziewczynka szybko przycisnęła twarz do szyby, aby rzucić ostatnie spojrzenie
w stronę matki. Nie tak wyobrażała sobie ich pierwszą dłuższą rozłąkę. Naprawdę
cieszyła się z podróży do Hogwartu, ale w głębi serca wciąż ją bolało, że pani
Hortus zachowała się wobec niej tak lekceważąco. Kiedy jedenastolatka odwróciła
wzrok od uciekającego za szybą obrazu machających dorosłych, napotkała twardy
wzrok chłopca. Patrzył tak przez dłuższą chwilę, gładząc mechanicznie kota, aż
Victoria spuściła wzrok, zastanawiając się, co znowu było w jej zachowaniu
nietaktownego.
— To twój pierwszy rok w
Hogwarcie? — zapytał znienacka; w jego głosie nie było śladu po
poprzedniej zaciętości.
— Tak. Nie znam tu nikogo. Ty jesteś
pierwszy.
— Vice versa.
Victoria uśmiechnęła się, zapominając o
łzach, ale Tom — nie.
~Cam.
OdpowiedzUsuń11 listopada 2008 o 16:35
Calkiem dobry początek:) Widzę już kto będzie tą „love” Riddle xD Pozdrawiam
12 listopada 2008 o 20:46
UsuńHehe, widać, że Tom ma do niej słabość xD
effie_95@vp.pl
OdpowiedzUsuń11 listopada 2008 o 16:42
Cześć! Twój blog jest bardzo ładny:)). Notka również ciekawa:)). Proszę, informuj mnie o nowych rozdizałach. Ten jest świetny:)).Hmm… Co by tu jeszcze napisać? o.OByłoby mi bardzo miło, gdybyś weszła i skomentowała moją notkę na effie.gu.ma:))Zapraszam, pozdrawiam, będę wpadać!!:
12 listopada 2008 o 20:47
UsuńOki, będę Cię informować. Miło mi xD
effie_95@vp.pl
OdpowiedzUsuń11 listopada 2008 o 16:42
Cześć! Twój blog jest bardzo ładny:)). Notka również ciekawa:)). Proszę, informuj mnie o nowych rozdizałach. Ten jest świetny:)).Hmm… Co by tu jeszcze napisać? o.OByłoby mi bardzo miło, gdybyś weszła i skomentowała moją notkę na effie.gu.ma:))Zapraszam, pozdrawiam, będę wpadać!!:)
12 listopada 2008 o 20:47
UsuńSpoko, mogę też u Ciebie komentować xD
~dream - toxic
OdpowiedzUsuń11 listopada 2008 o 16:48
fajne pzdr
12 listopada 2008 o 20:47
UsuńThx xD
~April
OdpowiedzUsuń11 listopada 2008 o 17:11
Widzę, że moje opowiadanie naprawdę przypadło ci do gustu, szczególnie iż to twoje łudzącą przypomina moje własne. Victoria to moja Violet, a opowiadanie również dotyczy życia Riddla, na dodatek zaczyna się w tym samym momencie, czyli na dworcu. Owszem różnią się, ale są zdecydowanie łudząco podobne. Mogłaś się wykazać trochę większa kreatywnością pisząc o dzieciństwie Riddla. Mam nadzieję, że dalsza część historii nie będzie „6 lat później” jak u mnie i że będzie bardziej odbiegać od mojej wersji. Pozdrawiam [secret-of-lord]
11 listopada 2008 o 18:17
UsuńPrawdę powiedziawszy, to wątek z mojej książki, ale jak wolisz, to może być i z Twojego bloga, mi to nie przeszkadza xD
~maika
OdpowiedzUsuń11 listopada 2008 o 17:17
bardzo ciekawa i dluuuga notka;], jak na razie swietnie oddajesz charakter Toma, czekam na next, pzdr ;*
12 listopada 2008 o 20:48
UsuńTrochę mi się ten prolog przeciągnął xD
~Motylek
OdpowiedzUsuń11 listopada 2008 o 17:48
Chyba powróce do pisania o Tomie, ale nie wiem, czy by jeszcze ktos to czytal, jak powstał taki fajny blog….
12 listopada 2008 o 20:49
UsuńWeź, nawet jak nikt nie będzie czytał [w co wątpię], to ja będę czytać. xD Heh, jeśli będzie o Tomie, to na pewno xD
~Nadia
OdpowiedzUsuń11 listopada 2008 o 18:04
Szkolne lata Toma Riddle’a? Zapowiada się ciekawie. Chyba niewiele jest blogów o takiej tematyce, przynajmniej ja bardzo rzadko na takie trafiam. Życzę Ci powodzenia i czekam na dalszy ciąg. :)
13 listopada 2008 o 22:22
UsuńTaak, dlatego raczyłam taki blog założyć xD Większość to jest blogów o Hermionie i Draco. Nie lubię tej pary, bo nigdy nie mogłaby być realna, przecież Malfoyowi nigdy by szlama się nie spodobała xD
~K&M
OdpowiedzUsuń11 listopada 2008 o 18:23
Zapowiada się bardzo ciekawa historia… Fajnie, że są razem w domu. Pozdrawiam
13 listopada 2008 o 22:24
UsuńWnerwia mnie coś takiego, jak np córka Voldemorta trafia do Gryffindoru. Dlatego dałam ich do jednego domu xD
Brillen
OdpowiedzUsuń11 listopada 2008 o 18:52
Mmm…zapowiada się ciekawie xD Czasy Toma no no no xDCiekawy pomysł musze przyznać:PNie czytałam żadnej takiej histori xD Czekam na rozwinięcie:)Buziam:*:*:*[lg-potter]
13 listopada 2008 o 22:25
UsuńA więc ta będzie pierwsza xD Hehe, cóż za zaszczyt xD
~Olka
OdpowiedzUsuń11 listopada 2008 o 19:01
Fajny.Ciekawie się zaczyna.Pozdrawiam.
13 listopada 2008 o 22:25
UsuńThx xD
~Klaudia
OdpowiedzUsuń11 listopada 2008 o 19:08
Ja nie wiem jak ty nadązasz pisać notki na 3 blogi. Jestem pełna podziwu. Czekam na nowy rozdzialik. PS: Miałaś fajny pomysłz opowiadaniem.
13 listopada 2008 o 22:25
UsuńJakoś mi to wychodzi xD Ale oczywiście nie będę kosztem blogów zaniedbywać nauki xD
~Clumsy
OdpowiedzUsuń11 listopada 2008 o 19:19
Mi się podoba ;PCzy Tom znajdzie miłość?www.ps-love-you.blog.onet.pl
13 listopada 2008 o 22:29
UsuńMoże znajdzie… xD Może nie znajdzie… xD A może znajdzie zgubę? xD
~Demi
OdpowiedzUsuń11 listopada 2008 o 19:24
Nawet super tez rozdzialek ;) Czekam na nexta ;) Papatki ;* http://www.joe–jonas.blog.onet.pl
13 listopada 2008 o 22:30
UsuńDzięki xD
~Drakana
OdpowiedzUsuń11 listopada 2008 o 19:26
Bardzo mi się podoba! Napewno będę śledziła ich dalsze losy :o)www.warto-kochac-tak-bardzo.blog.onet.pl
13 listopada 2008 o 22:32
UsuńFajnie xD
~Natasza__
OdpowiedzUsuń11 listopada 2008 o 20:16
Fajnie się zaczyna Szczerze to nie czytałam jeszcze opowiadań o czasach Toma Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału Pozdrawiam
13 listopada 2008 o 22:33
UsuńPostaram się dawać rozdziały jak na Siostrzenica-Czarnego-Pana, ale nie wiem, jak to będzie xD
~Rinoa1
OdpowiedzUsuń12 listopada 2008 o 07:07
Hej, masz fajnego bloga. Pierwszy rozdział nieźlesięzapowiada i jest ciekawy.
13 listopada 2008 o 22:33
UsuńEhm… to jest prolog, pierwszy rozdział będzie już o czasach współczesnych xD
~Evera
OdpowiedzUsuń12 listopada 2008 o 08:47
Początek bardzo fajny, ciekawa jestem jak dalej rozwiniesz losy Riddle’a i Victorii, życzę powodzenia w dalszym pisaniu. Pozdrawiam
13 listopada 2008 o 22:34
UsuńDzięki. xD Na pewno nie będę się wzorować na powieści pani Rowling, choć te horkruksy i upierdliwy Potter muszą się pojawić xD Zakończenie już mam szczegółowo zaplanowane, może nawet je napiszę w wordzie xD
~xXxMadzikxXx (krwawa)
OdpowiedzUsuń12 listopada 2008 o 14:35
świetne…super…boskie ;D …(no chyba widać, że mi się podoba) ..super początek ..;D przepraszam, że dopiero teraz, ale mam tak nawalone w szkole, że masakra.. ;D czekam na newik ;D
13 listopada 2008 o 22:36
UsuńRozumiem Cię. U mnie nauczyciele myślą podobnie. Oni mają prawo umieć perfekt z jednego przedmiotu, a my [jako uczniowie] mamy umieć perfekcyjnie z każdego. To się robi uciążliwe… xD Ale da się znieść xD
~Lila1224
OdpowiedzUsuń12 listopada 2008 o 15:32
super informuj mnie o KAŻDYM rozdziale :D na lila-potter :D
13 listopada 2008 o 22:36
UsuńDobrze, będę miała nawet dzisiaj okazję xD
AdriAnnka
OdpowiedzUsuń12 listopada 2008 o 15:49
super;]
13 listopada 2008 o 22:36
UsuńNie ma to jak skomplikowany komentarz… xD
~Gonia
OdpowiedzUsuń12 listopada 2008 o 16:54
No, ładnie ci wyszło, nie powiem… zastanawiam się tylko, czy to się będzie działo w czasach, gdy Victoria (cóż za nieoryginalne imię :P) ma 11 lat, czy może potem? dramione-draco-i-hermione
13 listopada 2008 o 22:37
UsuńWeź… jakbym miała opisywać całą pierwszą klasę i te inne… tragedia… Prolog mówi chyba o tym, co się działo wcześniej, prawda?
~Ms.Riddle
OdpowiedzUsuń12 listopada 2008 o 20:36
No, no ;d;p super sie zaczyna ;d;p cos ten Tomus tylko za mily troche, ale to twoj wybor ;) mi sie podoba i wciagnelam sie :) czekam na kolejna noteczke ;d;p pozdrawiam nadia-riddle-love :)
13 listopada 2008 o 22:38
UsuńTomuś miły [na razie]. Ale nie ciesz się na zapas. Będzie jazda, tylko się zadomowi w Hogwarcie xD
~Czarna
OdpowiedzUsuń13 listopada 2008 o 11:16
hej…. o matko tak jak zaznaczy łam to na twoim blogu o siostrzenicy czarnego pana.piszesz cudownie… nie moge się doczekać następnej noty … pozdrowienia…
13 listopada 2008 o 22:39
UsuńPostaram się dawać notki regularnie, żeby nie informować zbyt ludzi. W końcu większość ludzi umie policzyć do 2 xD Nieno, będę informować, nie będę taka wredna xD
~Demi
OdpowiedzUsuń13 listopada 2008 o 14:44
Fajna nocia ( http://www.ja–i–joe–jonas.blog.onet.pl )
~B.
OdpowiedzUsuń14 listopada 2008 o 16:41
Witaj! Nie będę owijać w bawełnę, bo tego nie lubię.Przeczytałam Twoje opowiadanie i zastanawiam sie za co Cię tak naprawdę chwalą?Bo bynajmiej „talentu” pisarskiego nie posiadasz. Niestety to opowiadanie jest na dość niskim poziomie. Począwszy od nieprzemyślanych kwestii, które tutaj zawarłaś, a kończąc na okropnych błędach stylistycznych.Strasznie niechlujna forma. Widać, że nie siedziałaś nad tym zbyt długo. Idzie odczuć spadek entuzjazmu pisarza…No sama spójrz:”Po niedługim czasie, Express Hogwart zatrzymał się na ciemnej stacji Hogsmeade. Victoria zdjęła z półki swój kufer, wzięła na ręce Midnight’a i przystanęła w drzwiach przedziału. Tom również zabrał cały swój bagaż, a kiedy pociąg się zatrzymał, wyszedł za Victorią na stację.”Pociąg 2-krotnie sie zatrzymuje…”Victoria uśmiechnęła się nieśmiało, ukazując dwa białe, dłuższe od innych kły”Wystarczyło napisać, że sie uśmiechnęła, po co ta resztą:/ ktora jest zupełnie bez sensu.Jak to dwa dłuższe od innych kły?:/ od innych dzieciaków, od pozostałych zwykłych żebów, czy od pozostałych kieł? :/ Zupełnie nie przemyślałaś tego.Jest tego znacznie więcej. Ale nie bede tutaj ich teraz wypisywać, bo musiałabym przepisać całe opowiadanie. Następnym razem bardziej sie postaraj!!
13 marca 2009 o 17:19
UsuńJak Ci się nie podoba, to paszołwon z mojego bloga xD
~Princess of blood
OdpowiedzUsuń26 listopada 2008 o 22:29
Buahahaha „razem ze swoją walizką, mamusią i tatusiem” rozwaliłaś mnie tym tekstem
13 marca 2009 o 17:19
UsuńPrawda? xD
~Aviar
OdpowiedzUsuń28 marca 2009 o 10:33
Zawsze lubiłam wierzyć, że Tom nie był od początku zły tak jak przedstawiła go Rowling. Ty uczyniłaś go bardzo ludzkim… Już kocham to opowiadanie, chociaż mam za sobą dopiero prolog;]
18 kwietnia 2009 o 15:18
UsuńMi się podobają zawsze złe charaktery, mam do nich słabość, nie ważne, z jakich są książek xD No, nigdy nie lubiłam Akashy z „Kronik Wampirów”, ale chyba dla tego, że była kochanką mojego koffanego Lestata i przede wszystkim dlatego, że jest kobietą xD
~Merimaat
OdpowiedzUsuń17 sierpnia 2011 o 20:13
Zaczyna się całkiem ciekawie, a to ze względu na elementy związane z Kemet. Zresztą w ten sposób trafiłam na Twój blog. Informacja, że choć częściowo jest związany z historią tego kraju, zachęciła mnie, by tu zajrzeć i poczytać.Z drzewa genealogicznego wyczytałam, że główna bohaterka ma wywodzić się z XVIII dynastii – tym tylko pobudziłaś moje zainteresowanie, bo właśnie w tym okresie się specjalizuję.PozdrawiamPS Lecę czytać, bo widzę, że mam do nadrobienia prawie 3 lata ;)
18 sierpnia 2011 o 17:17
UsuńOoo, a więc to tutaj się ukrył ów komentarz, którego nie mogłam znaleźć. Witam, witam. Fakt, to 3 lata, ale w sumie tylko 60 rozdziałów xD
~Oswin Oswald
OdpowiedzUsuń10 lutego 2017 o 18:55
Hej ^^
Jak obeicałam na swoim blogu zaczynają mi się ferie, także zaczynam Twoją opowieść. Czytałam co napisałaś w zakładce „Zanim przeczytasz”, ale, tak jak sugerowałaś mi wcześniej, zacznę od początku i poczekam na zbetowane rozdziały.
Ogólnie historia zapowiada się ciekawie. Jeszcze nie wiem czy piszesz historie od początku Hogwartu i dalszy życiorys czy to jest po prostu taka wstawka… Piereszy rozdział pokaże… Na początek wiem tyle, że nienawidzę brata Victorii i jej ojca… Nie i już xd
Oki doki lecę dalej
Sonia
10 lutego 2017 o 21:47
UsuńDalszy. :) Gdyby kolejny odcinek miał być o zdarzeniach zaraz po tych z prologu, nie byłoby sensu nazywać tego prologiem, wtedy byłby to pierwszy rozdział. :)
Hej! Jakiś czas temu znalazłam Twój blog na jednym z katalogów. Tak mi się przynajmniej zdaje. Mniejsza z tym.
OdpowiedzUsuńOdkładałam czytanie, jednak jestem i temu pisze. ( Nie wyobrażam sobie przeczytać całość i dopiero wtedy wylać swoje spostrzezenia)
Prolog jest niczym pierwszy dzień w świecie czarów Harry'ego, choć w planach go formalnie nie ma. (czyt. Gówniarze przyszli rodzice). Córka czarodzieji jest osamotniona, niezrozumiana i co najgorsze ma brata sadystę, któremu wszystko uchodzi na sucho, jak tu nie pożałować mugolaka z sierocińca i samotnia, co nie? Czuje, że między nimi wykwintnie przyjaźń, w przyszłości może i love?
Będę czytać Twoje opowiadanie w miarę czasu, gdy syn mi pozwoli (choć właśnie go usypiam więc na bank następny też kąsnę). Już nie mogę się doczekać, bo to pierwsze moje opo bez HP.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że nie jest to zawieszony ani porzucony blog :) choć rozdziałów trochę do poczytania mam co mnie cieszy.
A witam, witam, proszę się rozgościć, opko nie jest porzucone, wręcz przeciwnie, można powiedzieć, że dostało drugie życie. XD
UsuńWiem jak to jest. Sama swoje z onetu przetaszczylam tutaj i początki wołają o pomste XD 105 odcinków w 10lat napisała z czego z jakiś 30-40 nie jestem zadowolona nie tylko jakością, ale i długością. Co prawda moje jest w zupełnie innym klimacie.
OdpowiedzUsuńTaka ciekawostka. Gdy byłam jeszcze w podstawówce moje pierwsze opo było właśnie o HP. Na nieistniejącym od lat tenbice. Nie wiem czy znalas te blogowa sferę? Oczywiście zgubilam login lub hasło do opowiadania, później zmieniła witryny, a po latach dowiedziała się ze moje "dzieła" bo masę blogów tam miałam przepadły.
Z onetem mogło być podobnie gdy w grudniu weszlam na blog z nowym odcinkiem po długiej przerwie i gigantyczna informacja mnie zaatakowała. To był znak, ze czas nie tylko się przenieść, ale i naprawić swoje pismackie dziecko.
Dość o mnie. Cieszę się ze jesteś i że będę mieć co czytać w temacie HP. Mój ulubiony blog o tej tematyce jest zawieszony do odwołania :(
Zapowiada się intrygująco! Już dawno nie czytałam fanfików i z chęcią ponownie zagłębię się w świat magii <3
OdpowiedzUsuń